Dzwoni telefon. To pani Marta, emerytowana nauczycielka spod 12. Upiekła pierożki, podrzuci na spróbowanie. Kolejny telefon. To Marta, sąsiadka z piętra z wiadomością, że w piątek będzie biały ser i śmietana. Pyta, czy chcę.

Pewnie, ser z gospodarstwa spod Myślenic jest pyszny. Stamtąd - dzięki sąsiedzkiej pomocy - przyjeżdżają też jajka od kur wiejskich, chodzonych i - jak twierdzą niektórzy - szczęśliwych. Sięgam po telefon i dzwonię do Reni z drugiego piętra (często ratuje mnie poranną kawą). Czy może przechować moje dzieciaki przez dwie godziny? Nie ma problemu. Wieczorem kolejny telefon do pani Marty. Źle się czuje i wcale nie po tych pierożkach. Ciśnienie skacze. Czy mogę do niej zajrzeć? Jasne.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    To jakiś wyjątkowo zintegrowany blok. Dzisiaj sąsiadów kojarzy się co najwyżej z widzenia...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0