W wolnej Polsce, w Krakowie, odbyło się tylko jedno samorządowe referendum. To, w którym rok temu krakowianie odrzucili ideę organizacji igrzysk zimowych. Sensacyjny wynik, gorący temat, wszystko to sprawiło, że referendum jako narzędzie władzy zyskało wśród osób zajmujących się sprawami miasta szaloną popularność.
Urokowi referendum dał się uwieść sam Jacek Majchrowski, dotychczas wyraźnie niechętnie ulegający głosowi mas. Już w kampanii wyborczej zapewniał, że będzie chciał wykorzystywać je jako narzędzie do decydowania o mieście - teraz zapowiada, że przy okazji jesiennych wyborów parlamentarnych skłonny jest znów zapytać mieszkańców o zdanie. Tym razem o to, czy uzależniać wjazd do części miasta od jakości spalin emitowanych przez samochód.
Bałbym się pytać mieszkańców o zdanie w jakiejkolwiek sprawie. A w takiej szczególnie. Po pierwsze dlatego, że politycy nie umieją zadawać pytań referendalnych. Po drugie, politycy i urzędnicy nie umieją dyskutować o sprawach, których pytania referendalne mają dotyczyć. Po trzecie, obywatele nie umieją głosować.
Wszystkie komentarze