Katarzyna Kawa, tenisistka urodzona w Krynicy-Zdroju, ma za sobą pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo. W drugiej rundzie Wimbledonu zagra z Ons Jebour, wiceliderką światowego rankingu. - To nagroda za ciężką pracę - komentuje ekspertka Katarzyna Strączy.

Ta praca zaczęła przynosić dorodne owoce stosunkowo późno. W 2019 r., dopiero w wieku 26 lat, Kawa po raz pierwszy zagrała w turnieju cyklu WTA, a potem sensacyjnie przebiła się do finału. Od tamtego czasu utrzymuje miejsce tuż za pierwszą setką rankingu WTA.

Wcześniej miała głównie pod górkę. Pochodzi z Krynicy-Zdroju, czyli miasta, które z tenisem miało i nadal ma niewiele wspólnego. Długo brakowało jej poważnego sukcesu, czasem brakowało też pieniędzy, by jeździć na turnieje. Trzy lata temu w rozmowie z "Wyborczą" przyznała, że był moment, kiedy gra przestała jej sprawiać przyjemność. Ale jeszcze raz postawiła wszystko na jedną kartę i Wimbledon jest nagrodą.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze