Drużyna Jacka Zielińskiego powinna wygrać z Zagłębiem w Lubinie, ale w ostatniej minucie dała sobie strzelić dwa gole!
„Najważniejsze to dobrze zacząć!” – przy ul. Kałuży tę formułkę przed pierwszym meczem grupy spadkowej można było usłyszeć na każdym kroku. Od piłkarzy, trenerów i kibiców. Porażka pogorszyłaby i tak nerwową atmosferę, a wygrana pozwoliłaby im złapać oddech, oddalić się od strefy spadkowej.
Do Lubina krakowianie jechali jednak pełni obaw. I to nie tylko ze względu na uraz Marcina Budzińskiego, jednego z liderów. Mecze wyjazdowe w tym sezonie niemal zawsze były dla nich nieopisanym cierpieniem (poza własnym stadionem wygrali tylko raz), a na dodatek już po kilku minutach nadeszła niepokojąca dla ich wiadomość: Jakub Wójcicki złapał się za kostkę i pokazał, że nie może dalej grać. Kontuzję leczy też Deleu, więc na boisko w trybie awaryjnym wszedł Diego Ferraresso.
Wszystkie komentarze