Maria Glondys, pracuje w firmie Sabre Holdings.
Zatrzymuje się na Rynku przy Kościele św. Wojciecha, z roweru zdejmuje wiklinowy koszyk, a z niego wyjmuje drugie śniadanie. Wraca właśnie z akcji sprzątania Błoń. Na rowerze wiesza granatowy kask w białe wzorki.
- Rower to jedyny akceptowalny przeze mnie środek transportu. Mieszkam w Podgórzu, więc wszędzie mogę dostać się na dwóch kółkach. Jeśli chce się mieć stajla na rowerze, to jeździ się bez kasku. Jest kask - nie ma stajla.
Ale ja nie chcę rezygnować z bezpieczeństwa. Nigdzie nie mogłam dostać ładnego kasku na rower miejski, więc kupiłam taki do skakania - opowiada.
Rower Marii jest cały czarny. - Jest uniwersalny, więc mogę do niego ubrać wszystko na co mam ochotę, a lubię się ubierać kolorowo. Wszystko z second handu. Mam takie nowe różowe, odblaskowe buty. Będą się świetnie komponowały - mówi.
Myśli już jednak, w jaki wzór pomalować swój rower - kolorów nigdy nie za dużo.
Hanna Zarycka, nauczycielka w szkole muzycznej.
Ścieżką rowerową pod Wawelem jedzie elegancka kobieta w jasnym płaszczu, czerwonej apaszce i dużych czarnych okularach przeciwsłonecznych.
- Ta pogoda mnie zainspirowała! To moja codzienna trasa do pracy: z Łagiewnik do szkoły muzycznej na Basztowej.
Jestem raczej sportowym typem kobiety, więc z elegancją nie przesadzam, ale rower nie przeszkadza, żeby się dobrze ubrać. Plecaka nie znoszę, więc wszystko wożę w sakwie z tyłu. Małą, elegancką torebkę też. Trencz ucięłam, żeby go dostosować do jazdy na rowerze. Teraz jest przed kolano. Trzeba sobie jakoś radzić - śmieje się.
Małgosia Hawajska, fizjoterapeutka, instruktorka pilates.
Nosi modne, fioletowe okulary przeciwsłoneczne, skórzaną kurtkę, kowbojki na średnim obcasie.
- Dzisiaj to i tak super sportowy strój. Przeważnie jeżdżę w wysokich obcasach, zdarza się też w mini. Jeżdżę wszędzie: do pracy, na zakupy, do kina, czasem na imprezę. Wtedy małą torebeczkę wrzucam do koszyka. Nie byle jakiego. Musi być wiklinowy, bo tylko taki dobrze się prezentuje - wylicza Małgosia.
Rower kupiła szary, ale przemalowała na różowo-fioletowy, bardziej kobiecy.
- Szpilki, sukienka? Dopiero w połączeniu z takim strojem rower jest naprawdę sexy. Na rowerze jeździ też moja siostra. Znajomi śmieją się, że dwie siostry Hawajskie szorują w Krakowie obcasami po betonie na zakrętach. Ale o to chodzi!
Zofia Sotwin, Marta Sokołowska, studentki prawa.
Długa spódnica i górski rower (ale z kolorowym, dziecięcym dzwonkiem) to nie problem dla Zofii: - Oczywiście zdarza mi się jeździć w dżinsach, ale rano nie zastanawiam się nad tym, co mam ubrać, żebym mogła wsiąść na rower. Tak też jest wygodnie. Wśród studentek panuje coraz większy lans na rower. Nie sztuka ubrać obcasy i przyjść na zajęcia. Wrażenie robi, gdy dziewczyna w szpilkach zajeżdża pod uczelnię na rowerze.
Marta (spódnica, jasne buty na obcasie, granatowy płaszczyk i duże wiszące kolczyki): - Niewygodne są tylko bardzo krótkie spódnice, ale takich raczej nie noszę. Na duży dekolt jest sposób - wystarczy ubrać szalik albo apaszkę. Czasem jeszcze ludzie się dziwią, gdy widzą mnie w takim stroju na rowerze, zwłaszcza gdy ubiorę jeszcze kapelusz. Dzisiaj nie mam, bo nie pasował mi do płaszcza.
Marcin Hyła, Stowarzyszenie Miasta dla Rowerów.
- Jest jeszcze jedna różnica w porównaniu do rowerowych miast na Zachodzie: szpilki. U nas wciąż mało kobiet decyduje się na obcasy na rowerze. Ale poważnie mówiąc, to wreszcie na krakowskich ulicach widać, że coraz mniej osób się na rower przebiera w jakieś dziwne kombinezony. Fajnie, że dziewczyny jeżdżą w 'cywilnych' ciuchach. Jeśli ktoś lubi się wystroić do kina, knajpy, teatru to czemu tego nie zrobić? Rower ma nam ułatwiać przemieszczanie się po mieście, a nie sprawiać, że zrezygnujemy z eleganckich ubrań.
Radzi panom, żeby też ubierali się na rower 'lepiej'. Nawet garnitur od siodełka nie ucierpi...
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze