Rondo Ofiar Katynia wreszcie gotowe
To jedna z najbardziej opóźnionych miejskich inwestycji. Nowy, trzypoziomowy węzeł drogowy został oddany do użytku pod koniec listopada, czyli z blisko rocznym opóźnieniem. Zgodnie z pierwotnymi założeniami całe rondo miało być gotowe na koniec 2010 r.
Już jednak na samym początku prac widać było, że ten termin jest nie do utrzymania. Firma Radko, czyli generalny wykonawca przebudowy ronda, co chwilę informowała o kolejnych trudnościach. Zaraz po rozpoczęciu robót okazało się, że grunt jest bardziej grząski, niż początkowo zakładano. Potem pojawiły się problemy z przepięciem mediów i przejęciem wszystkich potrzebnych działek. A zwłaszcza jednej: przez kilka miesięcy miasto nie mogło sobie poradzić z wywłaszczeniem emerytki z ul. Radzikowskiego. Jej działka była niezbędna. Plany drogowców kilkakrotnie pokrzyżowała też pogoda - najpierw ulewna wiosna, a później mroźna zima.
Runęły schody w kamienicy na Wielopolu
O klubach przy ul. Wielopole 15 ("Kitsch", "Łubu-dubu", "Caryca") głośno było już wcześniej za sprawą uciążliwych klubowiczów, którzy załatwiali się w bramie, śmiecili, hałasowali. Często, ze względu na bójki, interweniowała tam policja.
Do katastrofy doszło około godz. 2.30 w nocy z soboty na niedzielę 6 listopada. Zerwały się schody między drugą a trzecią kondygnacją. 11 osób odniosło obrażenia i trafiło od razu do krakowskich szpitali. Kolejni poszkodowani zgłaszali się do lekarzy jeszcze przez kilka dni.
Strażacy, którzy przeprowadzali akcję ewakuacyjną (trwała do 6 rano) oszacowali, że w dyskotece bawiło się od 1,5 do 2 tys. osób. Sprawa trafiła do prokuratury, raport dotyczący przyczyn katastrofy przygotował Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
Do katastrofy doszło z wielu powodów. Kamienica była użytkowana niezgodnie z przeznaczeniem, mimo wydanego jeszcze w 2007 r. zakazu. Na osłabienie konstrukcji wpłynęła też zmiana sposobu użytkowania budynku - z funkcji mieszkalnej na cele rozrywkowe, co spowodowało nadmierne przeciążenie osłabionych kamiennych wsporników w konstrukcji schodów. Kolejny czynnik to niedopuszczalna ingerencja w elementy konstrukcyjne budynku.
Mieszkańcy sąsiedniej kamienicy alarmowali o złym stanie technicznym budynku od kilku lat.
Seria katastrof lotniczych
W końcu listopada na drzewie w rejonie Skały na północy Krakowa zawisła awionetka pożyczona w Czechach. Pilot emeryt ze Śląska tak skończył próbę lądowania na drodze po zmroku w czasie wietrznej pogody, przy wyłączonym silniku, któremu zabrakło paliwa. Dzień później okazało się ,że kilka tygodni wcześniej wygasła jego licencja pilota. Doznał jedynie niewielkich obrażeń.
Był to najmniej groźny z sześciu wypadków lotniczych, do których doszło w mijającym roku w Małopolsce. Ogólny bilans jest jednak bardzo smutny. W pozostałych pięciu katastrofach zginęło łącznie 11 osób.
Najpierw na początku lipca w Nowym Targu rozbił się szybowiec z instruktorem i uczniem na pokładzie. Obydwaj zginęli.
Później w połowie sierpnia w niedzielne późne popołudnie doszło do dwu katastrof w odstępie kilkudziesięciu minut. Najpierw nieopodal Łososiny Dolnej rozbiła się awionetka z dwoma pasażerami na pokładzie (obydwaj zginęli), którzy wracali z dorocznych pokazów lotniczych aeroklubu podhalańskiego.
Krótko potem w Krakowie w Wyciążu rozbiła się tuż obok domów mieszkalnych inna awionetka - zginął pilotujący ją szef aerokluby krakowskiego oraz jego trzy dziewczynki, pasażerki, którym pokazywał miasto z powietrza. Doszczętnie spłonęły też domy dwu rodzin, w których mieszkało kilkadziesiąt osób.
Wreszcie w ostatnich dniach wakacji znów w Nowym Targu zginął pilot z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem pilotujący Jaka-12. Wracał z holowania szybowca. W pewnym momencie musiał z niewyjaśnionych dotąd przyczyn rozpocząć awaryjne lądowanie. Nie udało się. Zaczepił skrzydłem o ziemię. Maszyna doszczętnie spłonęła.
Śmiertelny bilans zamknęła katastrofa awionetki małżeństwa z Warszawy, która roztrzaskała się w rejonie Biecza. Razem z 12 innymi samolotami małżeństwo leciało do Rumunii. Na granicy polsko-słowackiej grupa zorientowała się, że pogoda nie pozwoli na bezpieczny lot i zawróciła do Mielca skąd wystartowała. Samolot warszawian nie poradził sobie, gdy wleciał w chmurę i runął. Pasażerowie zginęli.
Smog zawisł nad Krakowem
Kraków jest najbardziej zanieczyszczonym miastem w Europie. W ciągu całego roku mamy aż 200 dni, kiedy stężenie szkodliwych pyłów PM 10 przekracza dopuszczalne normy (50 mcg/m sześc.).
Najgorzej jest w sezonie grzewczym. W 70 proc. winna zanieczyszczeniu powietrza jest niska emisja, czyli piece węglowe, którymi ogrzewamy mieszkania. Sytuację pogarsza zwarta zabudowa, niekorzystne położenie w dolinie Wisły i bezwietrzna pogoda przez ponad sto dni w roku.
Gdy w naszych piecach domowych palimy śmieci i odpady nad naszymi głowami unosi się trujący pył PM 10, a w nim zawarte są węgiel, siarka, związki azotu, wapnia, chloru oraz trujące, rakotwórcze wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) i dioksyny.
Pyły, którymi oddychamy, dostają się do górnych dróg oddechowych i powodują kaszel, zadyszkę, trudności z oddychaniem. - Dłuższe narażenie na szkodliwe pyły ma też zły wpływ na rozwijający się płód i zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory płuc.
Wszystkie komentarze