4. Pierwsza restauracja McDonald's
Na początku lat 90. część krakowskich radnych i ekologów nie wyobrażała sobie, by w okolicach Starego Miasta miały powstać sieciowe restauracje z fast foodem. - Rynek Główny jest i krakowski, i polski, i nie mogą żadne obce i bogate koncerny z Zachodu dyktować nam, co tu ma być lokalizowane - protestowali ekolodzy. - To miejsce ma zbyt wielką wartość historyczną, by umieszczać tu garkuchnię typu taśmowego - dodawał radny Jan Żelazny. O McDonalds'a na ul. Szewskiej Sonik walczył siedem lat i w końcu wygrał.
Sonik: - Zawsze stawiałem przed sobą ambitne cele. Tak w życiu zawodowym, jak i w sporcie. Na początku lat 90. postanowiliśmy sprowadzić do Polski powiew Zachodu, poprzez wprowadzenie na polski rynek takiego giganta, jak British Petroleum oraz jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie McDonald's. Ta ostatnia oczywiście wzbudziła wiele kontrowersji. Wiele środowisk usiłowało nie dopuścić do wybudowania restauracji tuż przy Rynku. Konserwator wydał opinię, że to niemożliwe, ale byłem przekonany, że się myli. Postanowiłem, że jeśli mam prawo coś zrobić, to choćby nie wiem co się działo, zrobię to. Jeśli pomyliłbym się, skuliłbym uszy i tyle. Ale jeśli urzędnik chce nadużywać prawa, to się na to nie godzę. Powstanie pierwszego lokalu przy ul. Floriańskiej było szeroko oprotestowane, ale kiedy dopięliśmy swego, wszyscy przedstawiciele władz miejskich oraz konserwatorzy zabytków przyszli na otwarcie i byli bardzo zadowoleni zarówno z wyglądu lokalu, jak i z jedzenia.
Z tą pierwszą restauracją McDonald's w Krakowie wiąże się również anegdota. Jedną z osób, które podpisały list protestacyjny przeciw wprowadzaniu na nasz rynek amerykańskiej marki i standardów, był ks. Józef Tischner. Zapytałem go podczas przypadkowego spotkania, dlaczego to zrobił, a on powiedział, że mu z nieba spadłem, ponieważ wciąż leży mu to na sumieniu i chciał mnie przeprosić. W okresie wytężonej pracy co wieczór, kiedy wracał do domu, pod jego drzwiami siedział człowiek z petycją i prośbą o podpisanie. Był tak wytrwały i tak uciążliwy zarazem, że ksiądz ugiął się i podpisał, choć do końca nie wiedział, o co chodzi. Powiedział mi, że to jeden z jego największych grzechów.
Wszystkie komentarze