Kiedy zakończyłem udzielanie pomocy poszkodowanemu, zobaczyłem, że nie ma moich nart. Jeszcze się łudziłem, że ktoś je zabrał przez pomyłkę i zaraz odda. Ale nie. Jak widać, była to perfidna kradzież sprzętu wartego ok. 4 tys. zł - mówi Bartłomiej Zając, ratownik medyczny ze stacji Suche koło Zakopanego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.