Rozliczenie Sylwestra Marzeń w Zakopanem pogrąża władze TVP. "To organizacyjna i finansowa porażka" - twierdzi NIK. Zapłacili za nią podatnicy.
"Telewizja Polska ani żaden inny nadawca nie ma możliwości cenzurowania zgodnych z prawem treści będących wyrazem twórczej ekspresji zaproszonych artystów" - takie wyjaśnienie, do którego dotarły Wirtualne Media, miała przedstawić TVP w sprawie "Sylwestra Marzeń".
W sylwestrową noc w PiS trwały prędkie narady, co zrobić po występie Black Eyed Peas, bo to nieprawda, że "wszystko było ustalone". Prezes TVP Mateusz Matyszkowicz nie pokazał się na scenie, za to burmistrz Zakopanego mówił o "dumie narodowej".
Politycy i publicyści związani z PiS przekonują, że tęczowe opaski na ramionach muzyków z zespołu Black Eyed Peas podczas "Sylwestra Marzeń" w Zakopanem były wcześniej uzgodnione z prezesem TVP. I dodają: - To jest właśnie siła telewizji publicznej, że to telewizja bez cenzury.
Kiedy muzycy z amerykańskiej formacji Black Eyed Peas pojawili się w sylwestrową noc na scenie w Zakopanem, w sieci zawrzało. - Jak mogliście? - pytał organizatorów Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Wtórowali mu między innymi Zbigniew Ziobro i Marcin Warchoł.
Członkowie grupy Black Eyed Peas wyszli na scenę "Sylwestra Marzeń" z tęczowymi opaskami na ramionach. - Wszystko zostało wcześniej ustalone, łącznie z każdym elementem stroju - próbował ratować sytuację prowadzący imprezę Tomasz Kammel. Bardzo niebezpiecznie było na Krupówkach, gdzie niektórzy odpalali fajerwerki w kierunku przechodniów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.