Przed zakopiańskim sądem rozpoczął się proces furmanów oskarżonych o znęcanie się nad końmi, które ciągnęły sanie na trasie do Morskiego Oka. Żaden z nich nie przyznał się do winy.
Wojciech Ch. i Jan W. odpowiadają za zarzuty z ustawy o ochronie zwierząt. Obaj stawili się dziś w zakopiańskim sądzie, żaden z nich nie przyznał się do winy.
Pęknięte kopyto
Jan W. jest oskarżony o znęcanie się nad koniem Maksem. Zwierzę pracowało na trasie Palenica Białczańska – Włosienica od 2013 r. Zimą 2016 r. turystka zgłosiła władzom Tatrzańskiego Parku Narodowego, że na trasie do Morskiego Oka widziała zaprzęgniętego do sań konia z pękniętym kopytem. TPN zbadał sprawę jeszcze tego samego dnia i potwierdził, że zwierzę ma uraz, po czym nakazał wycofać je z pracy i zacząć leczenie.
Wszystkie komentarze
a sanki załadowac ulubionym materiałem palnym górali czyli miałem weglowym
Już się wyspowiadali więc nie rozumieją dlaczego sąd się ich czepia
To w Słomnikach była końska rzeźnia.
Dżepetto z Pinokiem co chwilę coś obiecują.