Ile trzeba zapłacić, żeby wygrać przetarg w Szpitalu Uniwersyteckim? Cztery tysiące miesięcznie łapówki dla kierownika działu i do tego pożyczyć mu jeszcze np. 75 tysięcy zł! Tak przez sześć lat musiał opłacać się jeden z krakowskich przedsiębiorców.

Bogusław C., przedsiębiorca z Krakowa, przez sześć lat opłacał się kierownikowi działu mechanicznego w pionie technicznym Szpitala Uniwersyteckiego. Jakiś czas temu usłyszał: - Stawka rośnie, teraz będziesz płacił 5 tys. zł co miesiąc.

- Nie miałem już pieniędzy, konto w banku zablokowane. Nie byłem już w stanie dalej płacić takich łapówek - po kolejnym telefonie zgłosił się na policję.

Łapówka albo kontrola

C. prowadzi firmę, która od końca lat 90. konserwuje i serwisuje urządzenia klimatyzacyjne w szpitalu. - Kierownik wprost zażądał ode mnie łapówek. Powiedział: "Wie pan, będzie pan płacił, to nie będę panu przeszkadzać, bo tak to zawsze mogę przyjść na kontrolę i znaleźć jakieś usterki". Na początku 1999 r. było to 500 zł miesięcznie. Najpierw za to, żeby w ogóle móc konserwować sprzęt. To trwało latami. Stawki rosły. Ostatni przetarg ustawił pode mnie, ale nic za darmo. Musiałem już płacić mu po 4 tys., a jak nie, to w umowie był haczyk, że na żądanie szpitala mam wymieniać niby wadliwy sprzęt - opowiada.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze