Nauka jazdy to nie tylko umiejętności techniczne. Za kierownicą sporo zależy od tego, co mamy w głowie. A różne typy osobowości wymagają od instruktora stosowania różnych podejść. Przekonałam się o tym sama.
Na pierwszą jazdę szłam roztrzęsiona. Nie wiedziałam, gdzie sprzęgło, a gdzie hamulec. Jednak najgorszy był człowiek obok. Zachowywał się, jakbym wszystko miała już wiedzieć, a to tylko nasilało stres. Po czwartej godzinie wysiadłam z samochodu i nie wróciłam do niego przez najbliższy rok.
Jak zdobyłam prawo jazdy
W te wakacje spróbowałam jeszcze raz. Moim jedynym warunkiem była zmiana instruktora.
Na pierwszą jazdę szłam jeszcze bardziej roztrzęsiona niż poprzednio. Po pierwszej nieprzyjemnej uwadze instruktora łzy napłynęły mi do oczu. Stwierdziłam, że to nie dla mnie i nie nadaję się do tego sportu. Instruktor orzekł natomiast, że on nie widzi żadnych psychoruchowych przeciwwskazań. Podziękowałam za "ewaluację psychologiczną" i poprosiłam o odwiezienie mnie do szkoły jazdy, gdyż ja już nie mogę. Wtedy wszystko się zmieniło.
Wszystkie komentarze