Krakowscy urzędnicy odpowiedzialni za transport podsumowali zmiany wprowadzone w mieście w czasie epidemii koronawirusa. Wśród części krakowian budziły one kontrowersje, a jak wpłynęły na zachowania komunikacyjne całego Krakowa?
"Rower najbezpieczniejszym środkiem transportu w czasie pandemii" - to chyba najpopularniejsze hasło z początku pandemii koronawirusa, które stało się motorem do zmian myślenia o transporcie w wielu miastach Polski, Europy i świata.
Początki - przynajmniej nad Wisłą - nie były takie łatwe, bo wystarczy przypomnieć, jak jedną decyzją rząd pozamykał wszystkie miejskie wypożyczalnie jednośladów. Ale w zamian za to, w niektórych miastach udało się zrobić coś na co przez lata brakowało pieniędzy, pomysłu albo odwagi - wybudowano nowe ścieżki rowerowe. Wiosną mówiło się o nich "tymczasowe", ale okazały się na tyle przydatne, że na razie nikt o ich likwidacji nie mówi (zresztą nic nie wskazuje na to, by COVID-19 odpuścił).
Wszystkie komentarze
Rozumiem, że masz wiedzę o takowej premii za ścieżki rowerowe? Czy wychodzi zwykłe polactwo?
Jeszcze dodam, że to nie rząd zabił krakowski rower miejski, zrobiło to samo miasto, które zrobiło usługę która nie pasowała nikomu, ani mieszkańcom, ani turystom. Drogie, ciężkie rowery, oferujące takie usługi jak ciągle psująca się elektronika, brak serwisu i wysokie opłaty. Sam oficer rowerowy tłumaczył, że oczekuje że mieszkańcy będą mieli swoje prywatne rowery, nic dziwnego że komercyjny operator zwinął niedochodowy interes.
W kwestii bezpieczeństwa pandemicznego, trzeba jeszcze wspomnieć, że większość rowerzystów przekonana o "bezpieczeństwie" rowerów, w postaci ucieczki przed policją, nie stosuje się do nakazu noszenia maseczki. Wiadomo jak pandemia wygląda w Holandii w "stolicy rowerów" i dokładnie w tą stronę zmierzamy.
Według ciebie to rowerzyści roznoszą wirusa w Holandii? Przyłbica w Polsce jest dozwolona, ale czy ma sens?