Szkody związane z tym, że dzieci nie pójdą do szkoły, byłyby istotne - piszą w stanowisku o powrocie uczniów naukowcy z PAN. Dlatego bezwzględnie zalecają obowiązkowe noszenie maseczek przez personel i uczniów i proponują wprowadzenie szybkich tanich testów grupowych, które pozwalają wyłapać osoby mogące zakażać innych.
Prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk, opublikował stanowisko Zespołu COVID-19 działającego przy Prezesie PAN o powrocie uczniów do szkół we wrześniu 2020 r.
Naukowcy zaznaczają w nim na wstępie, że "Nikt nie wie, jak wyglądać będzie sytuacja epidemiczna COVID-19 w Polsce za kilka miesięcy" i formułują trzy możliwe scenariusze, w zależności od intensywności, z jaką będzie rozprzestrzeniała się epidemia, czyli od wartości, jaką przyjmie współczynnik RO.
Wszystkie komentarze
Na papier i toner do kserokopiarki brakuje, a Azy o nagłośnieniu mówi :)))
To może nie 6-7 godzin, a trzy wystarczą? Ale do takich decyzji trzeba było dojrzeć, a nie zaklinać rzeczywistość i udawać, że wszystko jest normalnie.
W laboratorium czasem pracujesz w kombinezonie przez wiele godzin. Więc tak, wiedzą.
Chciałbym nieśmiało przypomnieć, że szukamy rozwiązania, a nie winnych. Od tego, że ustalimy z czyjej winy dzieci wracają do szkoły z ryzykiem zakażenia nie zmniejszymy niebezpieczeństwa.
A co byłoby, gdyby ktoś wygłosił tezę, popartą naprawdę rzetelnymi badaniami, że albo maseczki, albo masowe zakażenia w szkołach? Wtedy też wyśmiewalibyśmy tych, którzy je zalecają, bo to przecież nierealne? I mimo tego posyłalibyśmy dzieci do szkoły? Więc jeżeli uważamy, że dzieci nie podołają, to nie obrażajmy się na tych, którzy proponują jedyne, choć uznawane przez nas za nierealne rozwiązania, tylko podajmy inne. A jak nie ma innych? Może lepiej zostać w domu? A, zapomniałem - to niemożliwe ze względu na niepowetowane straty w poziomie nauczania i życiu społecznym uczniów.
póki co badania pokazują, że ryzyko zakażenia od dziecka w szkole jest znikome, dzieci przechodzą zakażenie bezobjawowo, a co do maseczek to nie ma wiarygodnego badania potwierdzającego ich skuteczność w warunkach rzeczywistych (nie idealnych warunkach laboratoryjnych). Ministerstwo zdrowia wprowadzając nakaz noszenia maseczek nie przedstawia ŻADNYCH tego typu badań. Jedynym uzasadnieniem dla maseczek jest strach i odporność na myślenie.
Co więcej niektóre kraje, które podejmują decyzje na podstawie wiedzy i badań, znoszą nakazy/rekomendacje dla noszenia maseczek.
Pisząc te słowa siedzę w maseczce, średnio wychodzi 8-9 godzin dziennie, podczas których zarówno dużo rozmawiam przez telefon jak i pakuję paczki (sklep internetowy). Zdecydowanie da się.
Poza tym jak to jest, ze w innych krajach dzieci (dajmy nawet, że w wieku 10+) jakoś mogą być na zajęciach w maseczkach, a w Polsce biedne mimozy nie dadzą rady?
Jeśli w zespole są lekarze, a raczej są, to tak. Nawet jeśli nie zostali chirurgami, odbyli na chirurgii część stażu i pracowali w maskach.
Ludzie robią różne bezsensowne rzeczy. Skuteczności maseczek nie potwierdzono, a długotrwałe chodzenie w maseczce zdrowe nie jest. Jeśli jednak ktoś uważa, że maseczka jest skuteczna i zatrzymuje wirusa, to niech nosi. Jeśli maseczka skutecznie filtruje w jedną stronę to w drugą też, więc taka osoba będzie zabezpieczona.
Przecież nikt nie będzie zabraniał chodzenia w maseczce.
"Ludzie robią różne bezsensowne rzeczy. Skuteczności maseczek nie potwierdzono" - naprawdę Twoim zdaniem trzeba mozolnych badań i nie wystarczy zwykły rozsądek, by zauważyć pewne rzeczy? Jeżeli choroba roznosi się głównie droga kropelkową, to założenie przysłowiowej szmaty na twarz bez dyskusji ograniczy tę drogę zakażenia poprzez zwykłe mechaniczne ograniczenie wydobywania się zarazków. Tego chyba nie zakwestionujesz (w przeciwnym wypadku musiałbyś zrewolucjonizować bezsensowne rytuały na salach operacyjnych, gdzie niczego nieświadomi lekarze ciągle jeszcze ograniczają sobie pole widzenia tymi bezużytecznymi szmatkami). Co ważne! Nikt nie mówi, że każda maseczka wyłapuje wszystkie zarazki, nikt nie przekonuje że zabezpiecza w pełni przed zakażeniem - ona jest tylko prostym sposobem na obniżenie ryzyka i to robi. Stopień jej skuteczności zależy mocno od jej konstrukcji i sposobu noszenia - chyba jesteśmy zgodni, że są i takie które dają pewność stuprocentową, a są też i przyłbice, które stosowane jako zastępnik maseczki są zwykłym żartem.
Wybierzcie sie za 3 tygodnie do Grodna, Lidy, Orszy, Nowodrodka, Slomian czy Baranowicz. Policzcie nowe groby.
Hehe, zaraz cię zminusuja za takie samodzielne myślenie....ciekawe, prawda, gazeta tak zatroskana o niezamaskowane tłumy w Polsce, kompletnie nie przejmuje się tymi na Białorusi.... oczywiście demokracja jest bardzo wazna, ale co z wariantem włoskim?;)
Tak się pierze mózgi. Tak się robi coś z niczego. Coś co jest nieco bardziej agresywnym rodzajem grypopodobnej choroby jakich zawsze było mnóstwo, na którą umierają 80 latkowie którzy i tak już walczyli z innymi przewlekłymi schorzeniami, coś o czym informują się tylko specjalistyczne instytucje teraz stało się globalną psycho-inzynieryjną akcją stosującą cały wachlarz socjotechnicznych trików zaczynając od magicznych, ale zawsze użytecznych do siania wirusowej psychozy danych.
Będzie jeszcze gorzej bo zaplanowano, że wirus nas nie opuści.
Promocja psycho-fake-pandemii trwa.
Na 11/9 ugrali ograniczenie wolności obywatelskich i rozpierniczenie Bliskiego Wschodu.
Co ugrają na dmuchanej pandemii?
Czas pokaże.
To nie jest przypadek, że średnia wieku w PAN jest bliska podanej przez Ciebie liczbie. Coraz wyraźniej obserwujemy konflikt pokoleń - nie tylko w przypadku koronawirsua - ale tu jest on ewidentny: szkoły - nauczyciele nie chcą uczyć , lekarze - nie chcą leczyć, "eksperci" wymyślają coraz to nowe obostrzenia i narzucają je na młodych ludzi w obawie o swoje zdrowie... I jeszcze przekornie nazywają to solidarnością. Otóż to nie jest żadna solidarność ale egoizm w najczystszej postaci...