Metropolita krakowski wzywał do "licznego udziału w święcie Bożego Ciała". Wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew liczbie nowych zakażonych. Świeccy okazali się jednak odporni na apele hierarchy, a na ulicznej procesji zjawili się tylko ci, którzy z racji pełnionych funkcji nie chcieli podpaść arcybiskupowi.
- Musieliśmy tu być - tymi słowami abp Marek Jędraszewski kończył czwartkową procesję Bożego Ciała. Dziękował też wszystkim, którzy wzięli udział w uroczystości. Miny nie miał jednak za tęgiej, bo od kiedy jest metropolitą krakowskim, zawsze mówił do tłumu szczelnie wypełniającego Rynek przed bazyliką Mariacką. Tym razem tłumnie nie było: zaledwie około dwóch tysięcy osób. Spora różnica w porównaniu choćby z ubiegłym rokiem, gdy - jak podają księża - w całej procesji wzięło udział około 14 tys. osób, a w kulminacyjnym momencie przed ostatnim ołtarzem procesyjnym zebrało się około 6 tys. wiernych.
Wszystkie komentarze
On z liścia dostał, czego im życzę,
Wasza Jagusia.
może się mylę, ale niewykluczone że szansa jest
że torbę po cukrze zamieni na koronę
Niech będzie pochylony
i tak zostanie ramen
Kto się słoniem urodził, ten motylkiem nie umrze!
ja słyszlem nie słoniem-kto się falusem ( pa ruskij ch....m) urodzi itd.
Bardzo proszę nie obrażać ani słoni, ani motyli porównaniem do nich Jedraszewskiego.
Ten w czpeczce z tego żyje, można to zrozumieć. Natomiast największa trwoga jest o tych zombie za nim, którzy za to płacą.
Religia powstała, kiedy oszust spotkał głupca.
Tak to jest skonstruowane od stuleci.
Solidarność.
Baranów.
Nie bardzo rozumiem przesłanie. Skoro ci ludzie narażali innych, łamiąc zasady bezpieczeństwa, powinni mandat dostać. Że Jędraszewski nie kazał? Co to ma do rzeczy, przecież to dorośli ludzie, wiedzą, że jest epidemia i ponoszą odpowiedzialność - także karną - za narażanie innych. Albo jest zagrożenie, albo wszyscy udajemy i interpretujemy zasady w zależności od interesu politycznego.