Czy koronawirus dotarł do północno-zachodniej Syrii? Tego nie wie nikt. Nie ma testów do jego wykrywania, brakuje środków prewencyjnych, a cała medyczna infrastruktura została zniszczona podczas wojny. Uchodźcy nie mają gdzie odbyć kwarantanny, ponieważ nie mają domów. Dotyczy to 2,5 mln syryjskich uchodźców tłoczących się w północnym Idlib. Pomaga im Polska Misja Medyczna, organizacja charytatywna z Krakowa.
– To, że nie został zdiagnozowany jeszcze żaden przypadek koronawirusa w Idlib, nie oznacza, że COVID-19 tu nie dotarł. I nie chodzi o sam fakt zagrożenia, ale o brak sprzętu i testów, dzięki którym moglibyśmy potwierdzić obecność wirusa – mówi Mansour Alatrash, lekarz współpracujący z PMM. – Pacjenci mają objawy, które mogą wskazywać na zakażenie, ale bez testów, których w ogóle nie posiadamy, nie potwierdzimy naszych podejrzeń.
Brakuje również personelu medycznego – wielu pracowników medycznych zostało zabitych lub zatrzymanych, inni musieli opuścić Syrię.
– A obszar ten jest najbardziej prawdopodobny pod względem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Zdarza się, że więcej niż jedna rodzina mieszka w tym samym namiocie, toalety są używane przez wielu – opowiada dr Khaled Ismail, syryjski lekarz pracujący w północnej Syrii. – Potrzebujemy mobilnych klinik do badania i wykrywania przypadków, pokojów kwarantanny i materiałów ochronnych.
Polska Misja Medyczna rozpoczęła w kwietniu kampanię charytatywną.
Żeby wesprzeć lekarzy pracujących w Syrii, można wysłać SMS o treści: SYRIA pod nr 74465 (koszt 4 zł +VAT).
Kampanię wspierają artyści, między innymi aktor Michał Żebrowski, a jej twarzą jest Lana, pięciolatka z Idlib.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Wpłać coś.