"Jako wydawca przywiozłem z targów prawdę, żeby już nigdy na te targi nie przyjeżdżać" - tak jednoznaczną deklarację umieścił w swoim felietonie poświęconym krakowskim Targom Książki Mariusz Szczygieł. Organizatorzy wydarzenia odpowiadają na zarzuty pisarza.

„Krakowskie Targi Książki – zupełnie nie wiadomo, dlaczego nazywane międzynarodowymi – to po prostu kiermasz książek.”

Tak przekonywał po powrocie z Krakowa w „Dużym Formacie” – magazynie reporterów „Gazety Wyborczej” – Mariusz Szczygieł, przywołując na poparcie swoich słów kilka niedogodności, których nie jako autor, ale jako wystawca (ten reportażysta i pisarz współtworzy wydawnictwo Dowody na Istnienie) doświadczył w trakcie tegorocznych Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie rozumiem - Targi w Krakowie to przecież nie instytucja charytatywna, tylko firma która ma ZARABIAĆ, a więc tak jak każda inna tego typu działalność ma swój cennik dla wystawców. Nie rozumiem z jakiej paki ktokolwiek ma dostać coś za darmo? Jeśli płacąc za wynajem stoiska masz w pakiecie konkretne wyposażenie, a na miejscu chcesz więcej - płacisz dodatkowo. Za ekstra meble, oświetlenie, oklejenie, wifi, itp. Normalna sprawa że ktoś musi te usługi ekstra zapewnić i nie robi tego z dobroci serca. Tak wygląda to wszędzie na świecie, a żale p. Szczygła, który chyba pierwszy raz występował jako organizator stoiska, nie jako gość-pisarz, brzmią słabo i roszczeniowo.
    Druga rzecz że podpinanie organizacji Targów Książki, warunków jakie na nich panują pod rzekome zdzieranie z wystawców nie trzyma się kupy. Zgadzam się że jest tłok, fatalny dojazd i duchota, niemożliwość zjedzenia czegoś na miejscu itp. Dlatego od 2 lat na nie nie jeżdżę. Ale co to ma do tego że prywatna firma która owe targi organizuje wystawia fakturę za swoje usługi wydawnictwom...?
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Akurat w tym wypadku p. Szczygiel jest pretensjonalny.
    Targi robią kilka udanych imprez, ta książkowa jest w pewnym sensie wizytówką miasta, chociaz moze trochę ofiarą własnego sukcesu.
    Trzeba pamiętać, że organizator targów to komercyjna firma = przedsiębiorca = ma zarabiać.
    Mariusz Szczygieł, jako wydawca (nie autor) ma prawo zaakceptować warunki albo nie i zrezygnować z korzysci pokazania się na targach. Konkurencyjne imprezy są, wolny rynek.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Jako wydawca powinien zainteresować się przed wydarzeniem jakie są opłaty za co i ewentualnie nie brać udziału, a nie narzekać po fakcie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Można się dziwić przede wszystkim, że tak wielki sukces odnosi impreza zlokalizowana w tak fatalnym miejscu - na peryferiach, bez dojazdu, bez infrastruktury towarzyszącej. Pewnie Polak mało wymagający jest. I dlatego organizator może łupić za każdy drobiazg, który powinien być w pakiecie, jak choćby internet na całym obszarze, czy możliwość dostawienia ekstra mebla (z artykułu nie wynika, czy opłata dotyczy mebla podstawionego przez organizatora, czy przywiezionego przez Wydawcę). W końcu klientem organizatora jest wydawnictwo, i to ono finalnie powinno być zadowolone z zakresu, jakości i efektów pakietu dostarczanego przez Targi za jakąś kwotę; handryczenie się o jakieś drobiazgi dla paru groszy raczej temu nie sprzyja.
    @patrze.na.obrazy
    Tylko nie słychać, aby inni wystawcy narzekali. A to, że jednemu się nie podoba to cóż, wszystkim się nie dogodzi. Bywam na tych targach systematycznie, jasne są pewne niedogodności, ale liczę się z nimi, bo plusy przeważają. Możliwość spotkania się z pisarzami i zamienienia słowa oraz z ogromną liczbą fanów książek jest bezcenna.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Ja oglądałam na tubie młode dziewczyny prowadzące klub książki odwiedzające targi w różnych miastach. Ta relacja z każdego dnia tych niby krakowskich targów.
    Długie kolejki, męczące organizacyjne np. Szatnie na końcu budynku ,wiele niedogodności . Te osoby były młode pełne sił,ale było męczące to przedsięwzięcie.
    Złodziejka kradnąca książki walizkami (patrz artykuł GW) niezbyt dobrze świadczy o pilnowania tego miejsca i ochronie mienia wydawców.
    A stwierdzenia,że za granicą się płaci też niektóre nie są trafne, bo tam się ma wygodne fotele , restauracje ,czyste toalety i nie ma dojścia po wertepach.
    Huta to nie Kraków.
    @Periwinkle65
    A ul. Galicyjska to nie Huta ;)
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @Periwinkle65
    A Tyś zatem nie krakuska, nie Polka i niekompetentna. Siedzi w UK i twierdzenia bredzące zza mórz wypisuje, ludzi dzielące ("Huta nie Kraków", Kraków to najwyżej Bronowice, Ukraina jest polska, a Matka Boska specjalnie umiłowała Naród Polski, bo wymyślił pierogi?), w najlepszym razie nieaktualne, w każdym innym - nietrafione.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @Periwinkle65
    Zdarzyło mi się być na tarach książki w innych krajach i jakoś nie widziałem tam luksusów jak jakieś super wygodne fotele. W Krakowie nie ma lepszej lokalizacji na zorganizowanie wydarzenia na taka skalę, a to już nie kwestia organizatorów, że okolice EXPO tak wyglądają. Tego rodzaju uwagi trzeba kierować do władz miasta, które powinny ogarnąć ten teren, w końcu nie jest to byle jaka impreza, tylko cykliczna wizytówka Krakowa.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    A to ci trzeba być bezczelnym! Zamiast spuścić ręce po szwach, przyjąć do wiadomości, następnie sie poprawić - to się jeszcze stawiają. W bardzo wielu dziedzinach Kraków jest pretensjonalny i przez to prowincjonalny. Pamiętam święte oburzenie i zdziwienie, że miastu taaaaakiemu jak Kłaków nie przyznano mistrzostw w piłkę. No, jeja, jeja!
    już oceniałe(a)ś
    0
    4