80 proc. mieszkańców Małopolski deklaruje, że nie zmieniłoby swojego miejsca zamieszkania. Urząd marszałkowski uznaje, że ludzie czują się tu dobrze, bo urząd się nimi odpowiednio opiekuje. I wdraża kolejne projekty społeczne, które mają wyznaczać standardy opieki w całym kraju.

Dwa lata – nawet tyle trzeba dziś czekać na miejsce w krakowskim żłóbku samorządowym. W pozostałych regionach Małopolski nie jest lepiej. Urząd marszałkowski w zeszłym roku zrobił wśród młodych rodzin badania. Efekt? Rodzice małych dzieci skarżą się, że w żłobkach (o ile w ogóle w okolicy są) brakuje miejsc. A te są potrzebne. Jak wskazują dane Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej, w żłobkach miejskich przebywa ok. 17 proc. dzieci. Na wsiach – niespełna 2 proc.

W podkrakowskich Świątnikach żłobka nie ma. Co więc robią młodzi rodzice, których nie stać na prywatną opiekunkę (jej pensja to często równowartość wypłaty jednego z małżonków)? Albo jeden z rodziców decyduje się na złożenie wypowiedzenia i zostaje z maluchem w domu, albo dziecko rozpoczyna tułaczkę po rodzinie lub znajomych.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze