Wielicka, 29 Listopada, Armii Krajowej - to te ulice, zdaniem krakowskich policjantów, są najbardziej niebezpieczne. - Najwięcej wypadków i kolizji ma miejsce na trasach przelotowych, czyli tam, gdzie ruch jest największy - mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej komendy.
8868 kolizji, 1011 wypadków, 1106 osób rannych, 15 nie żyje – oto bilans zdarzeń drogowych, które miały miejsce na krakowskich drogach w 2017 r. Czy to dużo? I tak, i nie. W porównaniu do 2016 r. w Krakowie mamy o około 100 wypadków mniej. Kolizji, w których nikt nie ucierpiał, było o ponad 500 więcej.
Kierowcy jeżdżą za szybko, piesi przechodzą na czerwonym świetle
Jakie są przyczyny wypadków na krakowskich drogach? Jak mówią małopolscy funkcjonariusze, w 60 proc. winę za wypadek ponosi kierowca. Nieprawidłowo przejeżdżali przez przejście dla pieszych, nie udzielali im pierwszeństwa. Bardzo często kolizje na ulicach miasta były wynikiem zbyt szybkiej jazdy oraz niezachowywania bezpiecznej odległości między pojazdami.
Wszystkie komentarze
Czas pożegnać w całym Krakowie siedemdziesiątki i osiemdziesiątki oraz pasy ruchu o szerokości autostradowej czyli zrobić wszędzie to, co zrobiono na ATW. Jedyna akceptowalna liczba śmiertelnych ofiar wypadków w mieście wynosi 0.
Może trzeba te statystyki przyrównać do innych dużych miast bez skończonych obwodnic.
Pewnie, że śmierć 15 osób to wielka tragedia, wypada średnio jedna ofiara śmiertelna w miesiącu, ale ograniczenie ruchu to jeszcze więcej smrodu w Krakowie i jeszcze większy korek. Poza tym na tych ulicach przemieszczają się ciężkie pojazdy np. ciężarówki.
Rozwiązanie jest jedno, skończyć obwodnice i zbudować atrakcyjny system komunikacji miejskiej, bo ta która jest satysfakcjonuje tylko włodarzy miasta, którzy chwalą się najlepszą komunikacją miejską w Polsce. Jak przytnie się niepotrzebne inwestycje na pomniki władzy a pieniądze przeznaczy na komunikację miejską to ludzie sami się przesiądą. Najgorsze co można robić, to straszyć, karać, ograniczać przy takiej komunikacji miejskiej jak jest teraz w Krakowie, mieszkańcy raczej i tak wybiorą samochód, pomimo kar i opłat.
Wiem dobrze jaki rodzaj ruchu dominuje na wymienionych w artykule ulicach. Dlatego nie pisałem o ograniczeniu ruchu a ograniczeniu prędkości. Optymalna dla przepustowości prędkość ruchu wynosi około 45 km/h. Przy 70 przepustowość jest taka sama jak przy 30 więc w czasie dużego natężenia ruchu wyższa prędkość tylko ogranicza przepustowość a stwarza przy tym poważne zagrożenie bezpieczeństwa.
W przypadku nagłego zdarzenia na drodze (np wtargnięcie pieszego) samochód jadący początkowo z prędkością 70 km/h po uwzględnieniu typowego czasu reakcji i typowego hamowania uderza pieszego z prędkością 43 km/h. Oznacza to około 40% prawdopodobieństwo śmierci potrąconej osoby. Dla początkowej prędkości 80 km/h uderzenie nastąpi z prędkością 62 km/h co oznacza około 95% prawdopodobieństwo zabicia pieszego. Graniczna rzeczywista prędkość początkowa pozwalająca wyhamować na styk wynosi 60 km/h.
tak a propos wspominanej Norwegii: w minionym roku jechałem motocyklem przez ich stolicę -z zachodu na wschód by dostać się do obwodnicowej autostrady. Przez całe praktycznie miasto, centralnie prowadzi dwupasmowa droga, z prędkością dopuszczalną 70....i też się korkuje. A wiesz gdzie w Norwegi dochodzi do śmiertelnych wypadków? - najczęściej na zwykłych drogach, krętych, wilgotnych i do tego w lesie.... Sam to widziałem. Poza tym Norwegia ma troszkę mniej mieszkańców i co za tym idzie i kierowców niż PL Więc błagam, przestań pisać truizmy. Statystykę zawsze się da dogiąć tak, by wywołać odpowiednie wrażenie