Ciekawa pasja, której człowiek potrafi się poświęcić, dobrze świadczy nie tylko o nim samym, ale także o jego potencjale jako pracownika. Pełna entuzjazmu opowieść o hobby może przekonać pracodawcę, że to właśnie ta osoba jest idealną na dane stanowisko. Centra biznesowe w Krakowie, rekrutujące obecnie tysiące kandydatów, doceniają nietuzinkowych ludzi. Zainteresowanie czymś więcej niż tylko wąska specjalizacja pozwala ich pracownikom radzić sobie z różnorodnymi zadaniami biznesowymi. Hobby pozwala nabrać zdrowego dystansu do środowiska pracy, nieraz wymagającego wiele skupienia i poświęcenia.
Specjaliści spędzają w pracy tak wiele czasu, że coraz częściej zarażają pasjami kolegów zza biurka. Firmy im w tym pomagają. Jak? Myślącym o egzotycznych podróżach dają nawet wielotygodniowe urlopy. Czasem pomagają w zbieraniu funduszy na realizację prywatnych inspirujących pasji. Bo pracownik spełniony, nie tylko w życiu zawodowym, znacznie częściej osiąga dobre wyniki w pracy.
Jakubowi Nenemanowi w pracy nie brakuje adrenaliny. W wolnym czasie rozwija pasje: kiteboarding (surfowanie z użyciem latawca) i wakeboarding (surfowanie za motorówką lub z użyciem wyciągu).
- Od dzieciństwa jeździłem na żagle. Następnym krokiem był windsurfing. Kiedy zobaczyłem kogoś pływającego na kajcie, zrozumiałem, że będzie to moją pasją. Przez kilka lat spędzałem całe lato, najpierw ucząc się kitesurfingu, a następnie samemu będąc instruktorem. Z kolei w Krakowie na co dzień mogę uprawiać wakeboarding. Wyciąg jest 15 minut jazdy samochodem od mojego biura. Przed Krakowem pracowałem w oddziale Shella w Kuala Lumpur. Tam nie brakowało okazji do wyciągnięcia latawca - mówi Jakub Neneman, który zarządza zespołem analityków systemów i danych w Shell Business Operations Kraków. Na wakeboard zabiera ze sobą coraz częściej znajomych z działu.
Jego kolega z firmy od ponad 10 lat kilka razy w tygodniu trenuje pływanie. Przed czterema laty postanowił jednak spróbować pierwszy raz zmierzyć się z zimniejszą wodą.
- Pływam na zewnątrz także jesienią, zimą i wiosną. Można powiedzieć, że jestem morsem. Razem z żoną dołączyłem do kilku osób, które dawniej obserwowałem opatulony w ciepłą kurtkę. Od listopada do końca marca morsuję przynajmniej raz w tygodniu. Wiem, że większość osób na samą myśl o tym przechodzą dreszcze, ale taka dawka endorfin jest tego warta - opowiada Grzegorz Mroczek, na co dzień analityk ds. procesów i systemów HR w krakowskim centrum Shella.
Przemek Berendt jest globalnym wiceprezesem ds. marketingu w Luxofcie - spółce IT notowanej na giełdzie w Nowym Jorku. Na stanowisko awansował przed trzydziestką. Jego pasją jest crossfit, czyli zyskująca na popularności metoda treningu siłowego i kondycyjnego. Startował już w kilku triatlonach w Polsce i za granicą.
- Na treningi chodzę jeszcze przed pracą, budząc się o 5.45. Takie ćwiczenia to świetny zastrzyk adrenaliny przed całym dniem pracy. Staram się wciągać współpracowników. W crossfit angażuje się coraz więcej naszych pracowników. Stereotyp informatyka, którego interesuje tylko nowy dodatek do "Wiedźmina", nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością - opowiada.
Pasję udało mu się przekuć w projekt dobroczynny i zebrać pieniądze na protezę sportową dla niepełnosprawnej koleżanki z pracy, która marzy o starcie w paraolimpiadzie za cztery lata.
W Luxofcie można też spotkać muzyków. Firma w jednej z kampanii rekrutacyjnych porównywała informatyków do kompozytorów muzyki. Nie brak tam osób, które naprawdę łączą te dwie profesje. Grzegorz Kyc, programista, jest gitarzystą i szykuje się do wydania trzeciej płyty z zespołem Spiral. Grają głównie postrock, choć w ich muzyce słychać także wpływy elektroniki, ambientu czy metalu. W 2010 roku wygrali plebiscyt na płytę roku Antyradia. Ich utwory puszczane były w "Trójce" i zagranicznych audycjach. Druga płyta z 2014 roku zebrała bardzo pozytywne recenzje.
- Zagraliśmy już ponad 100 koncertów w całym kraju. Fach muzyka to w Polsce jednak ciężki kawałek chleba, więc żadne z nas nie zajmuje się tym zawodowo. Pracując jako programista w Luxofcie, mogę traktować grę w zespole jako swoją największą pasję. A doświadczenia z organizacji koncertów przydają się w zarządzaniu projektami. Nie mówiąc o pewności siebie, której uczą koncerty przed publicznością - opowiada Grzegorz Kyc.
Kinga Eri Nowczyńska z Capgemini pracuje jako konsultant projektów z dziedziny finansów. Czas po pracy poświęca na łucznictwo. Kiedyś była też. dyrygentem.
- Dyrygentura to pokłosie moich studiów muzycznych. Przygodę z muzyką rozpoczęłam dość późno, bo w wieku 11 lat, kiedy zakochałam się w musicalu "Skrzypek na dachu".
Kinga na studiach zabrała się za zorganizowanie orkiestry, aby móc zrobić premierę utworów kolegów i koleżanek kompozytorów.
- Okazały się one wielkim sukcesem, w związku z tym postanowiłam kontynuować projekt. Graliśmy koncerty, nagrywaliśmy płyty i braliśmy udział w programach telewizyjnych. Projekt trwał trzy lata. Został przerwany przez mój wyjazd na studia do Kanady.
Muzyka to jednak tylko jedna z dwóch wielkich pasji Kingi.
- Zajmuję się hobbystycznie łucznictwem tradycyjnym. Strzelam ze współczesnych łuków, konstruowanych na bazie historycznych danych. Sama robię strzały. Na koncie mam już konkretny sukces - zdobyłam Grand Prix Czech w łucznictwie 3D. Zawody takie polegają na strzelaniu do 28 celów. To zwierzęta zrobione z pianki samonaprawialnej rozstawione w naturalnym terenie - tłumaczy Kinga.
Taniec od wielu lat jest nieodzownym elementem życia Katarzyny Macugi, administratora Master Data w centrum Amway. Zaczynała od tańca towarzyskiego, by w końcu trafić na swój ukochany styl - dancehall. To taniec uliczny pochodzący z Jamajki.
- Dla Jamajczyków jest czymś więcej - stylem życia oraz elementem kultury. Jestem tancerką krakowskiej ekipy dancehallowej Confused Crew, z którą jeździmy na zawody i pokazy taneczne. Moją największą dumą jest młodzieżowa grupa dancehall - Reload Kidz. Jest to zespół młodych pasjonatów jamajskich rytmów, którzy trenują pod moim okiem już od pięciu lat.
Z kolei hobby Ewy Lenczyk-Chmielarskiej, specjalistki ds. HR w centrum Amway, jest gotowanie.
- Prowadzę blog kulinarny Babeczka Piecze. Lubię próbować nowych smaków i tworzyć przepisy. Próbuję także rozgryźć tajniki fotografii kulinarnej - opowiada.
Ewa po godzinach testuje nowe przepisy. Oprócz tego ciągle się szkoli. Ostatnio uczestniczyła w warsztatach z pieczenia serników i smażenia steków, pokazach kuchni molekularnej i festiwalu "Najedzeni Fest". Brała także udział w gdyńskim festiwalu "See Bloggers" dla twórców internetowych. Przyszłość? Marzy jej się udział w warsztatach fotografii kulinarnej.
Wszystkie komentarze