Wiosna to czas podróży. Z większą ufnością wsiadamy do samochodów, autobusów czy pociągów. Zmniejsza się nieco prawdopodobieństwo, że mgła sparaliżuje nam lotnisko w Balicach. Jedźmy, nikt nie woła.

Chwilami jednak woła. Jeśli bowiem wybierzemy się autostradą przez Polskę, szybko zauważymy na znakach tajemniczy skrót MOP (np. MOP Wirek). Niesłuszne są nasze skojarzenia z urządzeniem do konserwacji powierzchni płaskich, z Międzynarodową Organizacją Pracy czy amerykańską grupą hip-hopową. Jest to Miejsce Obsługi Podróżnych. Czyli Area di servizio, Rastplatz, Service area itp.

Różnica polega na tym, że nasz skrót jest całkowicie niezrozumiały. Czyżby nie udało się znaleźć takiej nazwy, która mieściłaby się na tablicy i nie była długim, precyzyjnym opisem? Podobno są trzy klasy MOP-ów i nie wolno ich mylić z Obiektami i Urządzeniami Obsługi Uczestników Ruchu. Czyli - jak się domyślam - OiUOUR.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze