Wisła Kraków długimi momentami grała słabiej od Rakowa Częstochowa, ale w piłce nożnej nie zawsze wygrywają lepsi. Wynik 3:2 nie mówi wszystkiego o tym meczu.

Więcej - wynik mówi niewiele. Gdyby trener lub piłkarze Wisły chcieli powiedzieć, że nie ma się już o co martwić, byłoby to zaklinanie rzeczywistości.

Krakowianie szczególnie w pierwszej połowie grali nerwowo, podawali niecelnie, czasem w prosty sposób tracili piłkę. "Spokojnie!" - krzyczał trener Artur Skowronek do swoich zawodników, ale im właśnie spokoju brakowało. Próbowali grać kombinacyjnie, trzymać piłkę na ziemi, ale chyba sami za sobą nie nadążali. Prowadzili od 9. minuty, ale nie mieli kontroli nad tym, co dzieje się na boisku.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Hołownia to się wszędzie wciśnie...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0