Sandecja na zwycięstwo czeka już ponad pół roku i do rundy finałowej piłkarskiej ekstraklasy przystępuje z ostatniego miejsca. - Jeszcze jej nie skreślajmy - apeluje Radosław Gilewicz, były napastnik reprezentacji Polski.

Kiedy prawie rok temu Sandecja wygrała I ligę, nad Kamienicą wystrzeliły korki szampanów. Historyczny awans rozbudził nadzieje. W rozmowie z „Wyborczą” Arkadiusz Aleksander, dyrektor sportowy Sandecji, stwierdził nawet, że w ciągu kilku lat klub chce dostać się do Ligi Europy.

W elicie nie od razu zderzył się ze ścianą, początkowo potrafił utrzeć nosa faworytom. Ale z czasem okazało się, że ekstraklasa to wyjątkowo wysokie progi. Wiele wskazuje, że za wysokie. Sandecja przed startem rundy finałowej zamyka tabelę, do miejsca gwarantującego utrzymanie traci pięć punktów. Uchodzi za niemal pewnego kandydata do spadku.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze