Praca w Nowym Sączu to wyzwanie. Chciałbym postawić na ofensywny styl, który sprawi radość piłkarzom i kibicom - deklaruje Kazimierz Moskal, który niedawno został trenerem Sandecji.

Damian Gołąb: Z pracy w Pogoni Szczecin zrezygnował pan z powodów osobistych, od kilku miesięcy nie prowadził żadnego zespołu. Dłużyła się ta przerwa?

Kazimierz Moskal: Trwała jakieś sześć miesięcy. Na początku miałem na głowie coś zupełnie innego i ten czas szybko zleciał. Potem, kiedy sprawy się wyprostowały, pojawił się czas wolny. I człowiek myślał, że najwyższy czas, by wrócić na ławkę trenerską.

Oglądał pan mecze Sandecji?

– Oglądałem całą ligę, głównie w telewizji. Może nie od deski do deski, bo meczów jest dużo, ale czekało się na piątek, gdy rusza kolejka. Byłem na jednym meczu Sandecji w Niecieczy, kiedy grała z Pogonią. Na początku sezonu wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni jej postawą. Przypominam sobie choćby pierwszy mecz z Lechem, bezbramkowy remis w Poznaniu. Już to była niespodzianka.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Michał Olszewski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze