Staraliśmy się napędzać, nakręcać, by zmazać plamę z meczu z Górnikiem Łęczna - mówi Sebastian Steblecki, pomocnik Cracovii, po zwycięstwie 2:0 z Ruchem Chorzów.

Po porażce z Górnikiem Łęczna napięcie przed meczem z Ruchem musiało być duże. Kiedy z was opadło?

Sebastian Steblecki: Chyba dopiero po 90. minucie. Dwie bramki trochę ustawiły spotkanie, później nieco oddaliśmy pole rywalom. Niepotrzebnie, ale to dlatego, że zaczęło nam brakować sił. W końcu rozegraliśmy trzy mecze w ciągu sześciu dni, a niektórzy mają w nogach cały sezon. Nie da się grać przez cały mecz z taką intensywnością, jaką prezentowaliśmy przez pierwsze 30 minut. Po naszej stronie było też szczęście, bo Ruch obił poprzeczkę. Cieszymy się, że udało się utrzymać wynik, bo to był bardzo ważny mecz w kontekście utrzymania i całego sezonu.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.

Więcej
    Komentarze