Na otwarcie plaży na Grzegórzkach w połowie lipca przyszły tłumy (jej koszt to około 200 tys. zł). Grał DJ, zajechały food trucki, dzieci strzelały z łuków i grały w bule. Dorośli spoglądali na nie, huśtając się na różowych huśtawkach, albo leżakowali, leniwie przesypując piasek między palcami. Dla niektórych mieszkańców była to pierwsza wizyta w tej części miasta.
Przez chwilę wydawać się mogło, że w Krakowie otwarto kawałek Berlina znad Sprewy, a przynajmniej nadzieje na takie skojarzenia mieli pracownicy ZZM. Na weekendowym otwarciu z pompą się nie skończyło. Przy plaży stoi oszklony pawilon, w którym można pożyczyć akcesoria do gier i zabawy. ZZM codziennie stara się animować rozrywki.
- Plaża będzie czynna do końca sierpnia, a jeśli pogoda dopisze, to może nawet do połowy września - zapowiada Piotr Kempf, dyrektor ZZM.
Nie przypadkiem ZZM właśnie w tym miejscu ją wykonał. W ten sposób właśnie chciał ominąć jurysdykcję konserwatora zabytków, który mógłby mieć zastrzeżenia do koncepcji. Trzeba też przypomnieć, że kilka lat temu w tym samym miejscu działała podobna inicjatywa - Przystań Na Chwilę.
Mocne strony:
- piasek na plaży,
- wieczorem teren doświetlony jest lampkami,
- blisko jest przystanek tramwaju wodnego - dodatkowa atrakcja,
- huśtawki, hamaki i leżaki.
Słabe strony:
- widok na zrujnowaną stację Żeglugi Krakowskiej (hipsterzy mogą uznać za plus),
- niezauważalna liczba stojaków rowerowych,
- dobiegający huk z budowy apartamentowca, który wyrasta tuż za koroną wałów,
- nie napijemy się tu alkoholu.
Wszystkie komentarze