Senator Dorota Czudowska z PiS (debata w Senacie nt. ustawy o leczeniu niepłodności, lipiec 2015)
"A gdzie tu jest dobro dziecka, które w rękach lekarzy i laborantów staje się przedmiotem? Przedmiotem, który można zamrozić, wylać do kanalizacji, ewentualnie badać, obserwować? Oni w swojej pysze uważają, że mogą zadecydować, że to właśnie ten, a nie inny embrion będzie dalej żyć, będzie implantowany do macicy".
Odpowiedź eksperta:
W tej wypowiedzi pokutuje nieprawdziwe przeświadczenie, że w metodzie in vitro ?poświęca się? jedne zarodki, a innym pozwala żyć. To efekt tego, że przeciwnicy metody in vitro są otwarci tylko na jedną narrację, zgodną z ich światopoglądem. Tymczasem w metodzie zapłodnienia pozaustrojowego nie zabija się i nie niszczy zarodków. To, że część zarodków przestaje się rozwijać z różnych, naturalnych przyczyn, nie jest związane z zastosowaną metodą in vitro. Wśród zarodków, które powstają naturalnie, statystycznie zaledwie 1 na 5 jest prawidłowy, pozostałe obumierają i są wydalane z dróg rodnych. To samo dzieje się w trakcie hodowli w laboratorium. Jedynym grzechem jest tu to, że ten proces widzimy. Żaden rozwijający się zdolny do życia zarodek, nie jest niszczony. To po prostu kłamstwo. Druga sprawa to mrożenie zarodków. Dzięki bardzo zaawansowanym technikom mrożenia, proces tzw. krioprezerwacji nie jest dla zarodków szkodliwy. Zdarza się, że celowo decydujemy się na zamrożenie zarodków po to, by je uratować, w sytuacjach gdy podanie ich do macicy byłoby ryzykowne. Są publikacje, które mówią, że szansa na ciążę jest wyższa, jeśli transferuje się mrożone wcześniej zarodki niż świeżo powstałe (dostępne w PubMed).
Wszystkie komentarze
Bóg zostawił świat człowiekowi dając mu rozum, a jak chce kogoś pokarać to mu ten rozum odbiera. Wszyscy ukarani trafili do PISu, na czele z naczelnikiem.