Jeśli nie masz jeszcze pomysłu na prezent pod choinkę, nasz przewodnik ci pomoże. Prezentujemy nowości książkowe - w sam raz na świąteczny prezent.
REKLAMA
Materiały prasowe
1 z 10
Tomasz Wiśniewski: "Wstrząsająco przystojny mężczyzna" (Lokator)
Ambicja, żeby pisać, pojawiła się u niego dosyć późno. Debiutował w zeszłym roku, niewiele przed trzydziestką, zbiorem opowiadań "O pochodzeniu łajdaków". Książkę nominowano m.in. do nagrody Conrada, Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza i Górnośląskiej Nagrody Literackiej "Juliusz" oraz uhonorowano Nagrodą specjalną Krakowa - Miasta Literatury UNESCO. Właśnie do czytelników trafiła jego najnowsza książka.
- Przez wiele lat - najpierw jako student, później jako doktorant - widziałem siebie jako przemądrzałego starca, studiującego symbole alchemiczne i kabalistyczne, tarota i starożytnych mistyków. Opamiętałem się jednak w porę. Zdałem sobie sprawę, że poruszam się po muzeum rozmaitych wyobrażeń, a - jak powiedział Philip Glass w odniesieniu do muzyki - "dobrze jest czasem odwiedzić muzeum, ale ciężko byłoby w nim zamieszkać" - mówił Wiśniewski w rozmowie z "Wyborczą".
I dodawał: - Zrozumiałem, że tym, co mnie najbardziej interesuje w historii ezoterycznej wyobraźni, jestem ja sam. Historia była tylko zwierciadłem. Postanowiłem korzystać z własnej wyobraźni i zacząć tworzyć, a nie bezustannie (i bezskutecznie) grzebać w reliktach z przeszłości.
"Wstrząsająco przystojny mężczyzna" to druga książka w dorobku mieszkającego w Warszawie autora. Tym razem - jak deklaruje w podtytule sam Tomasz Wiśniewski - czytelnik otrzymuje krótką (mniej niż 80-stronicową) powieść. Choć czytelnicy powinni być szczególnie wyczuleni na deklaracje tego autora. Trudno uwierzyć, że bohaterowie Wiśniewskiego istnieli naprawdę, autor potrafi ich losy sprowadzić do absurdu.
Nowa książka to groteskowa, zabawna, labiryntowa opowieść, której uczestnicy poznają niewiarygodne wspomnienia zmarłego Franciszka Blumenberga. Ten odszedł na kilka dni przed początkiem opowiadanej przez Wiśniewskiego historii. Blumenberg przez większość życia był człowiekiem bezrobotnym, sporadycznie tylko aspirował do bycia drobnym przedsiębiorcą, który w tłumie wyróżniał się swym doskonale przystrzyżonym wąsikiem.
- Formuła zwięzłej, komicznej paranoi spisanej w pierwszoosobowej narracji, jaką często znajdujemy u Topora, bardzo mi odpowiada. Na dłuższą metę jednak Topor był twórcą destrukcyjnym, który zniszczył siebie i który może zniszczyć odbiorcę swojej sztuki. Ja dzielę się tym, co pozytywne. Humor Topora jest najczęściej czarny. Mój jest głównie różowy - tak swoje pisanie widzi sam autor. Z pewnością nową książką zdobędzie kolejne serca fanów literatury. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że spora ich część z przyjemnością znalazłaby "Wstrząsająco przystojnego mężczyznę" pod choinką.
[łg]
Materiały prasowe
2 z 10
Andrzej Stasiuk: "Osiołkiem" (Czarne)
Andrzeja Stasiuka ciągnie na Wschód. Dwa lata temu opublikował zapis podróży do Rosji i Mongolii ("Wschód"). W najnowszej książce zatytułowanej "Osiołkiem" udaje się przez Ukrainę i Rosję do Kazachstanu.
Kilka lat temu zapytałem Andrzeja Stasiuka gdzie jego zdaniem zaczyna się Wschód i dlaczego właśnie tam go tak ciągnie. Powiedział: - Jak dla mnie Wschód zaczyna się za Wisłą. A tak naprawdę on się zaczyna i kończy w głowie, to kwestia wyobraźni. (...) Bardzo dobrze czuję się za kierownicą. Latem zamierzam wybrać się autem do Mongolii. Jakieś dwa tygodnie jazdy w jedną stronę. Nie mam żadnego planu, jest mapa, są postoje dla kierowców ciężarówek A w samej Mongolii trzeba zjechać z trasy, poszukać rzeczki, wzniesienia, rozbić namiot i już.
Jak postanowił tak zrobił. Z kolegą Z. - zmiennikiem. Autem, które pieszczotliwie nazwał osiołkiem. "Podobało mi się w Azji. Byłem niby Europejczykiem, ale mi się podobało. Miała rozmach. Rodzaj nieskończoności, której brakowało rozgadanej i dygresyjnej Europie. Z rozkapcianego siedzenia osiołka mogłem sobie wyobrażać, że w końcu zajadę na kraniec ziem. Że jego gudrajdy o masywnym bieżniku zagarną pod siebie cały świat niczym kopyta konnicy Tamerlana. Tak mogłem sobie roić. W Europie byłoby to nie do pomyślenia. W Europie w ogóle mało rzeczy da się już pomyśleć, ponieważ większość została pomyślana i, co gorsza, wykonana. (...) Dlatego spaliłem około pięciuset litrów benzyny, zanim tu dojechałem. I byłem gotów spalać nadal, aż zajadę na skraj ziem" - pisze Stasiuk w najnowszych zapiskach z podróży.
Srogo zawiedzie się ten czytelnik, który po lekturze "Osiołkiem" spodziewać się będzie lukrowanych opowieści o atrakcjach turystycznych Kazachstanu. Stasiuk nie pisze przewodników i odżegnuje się od pisania reportaży. "Osiołkiem" jest esejem podróżniczym, opowieścią o pasjach motoryzacyjnych, ale nade wszystko osobistą historią o szukaniu wolności, odkrywaniu tożsamości i mądrym rozważaniem o Polsce. Tak, tak, rozważaniem o Polsce, bo od niej uciec nie sposób.
[gn]
Materiały prasowe
3 z 10
Monika Sznajderman: "Fałszerze pieprzu"
Monika Sznajderman opisała losy swoich przodków. Gdyby opowieść wymyślał i snuł scenarzysta mógłby być uznany za niewiarygodnego fantastę. Życie pisze jednak najbardziej powikłane scenariusze. Niemal wszyscy z żydowskiej rodziny jej ojca zostali zamordowani w czasie wojny, jednocześnie wielu z jej polskich przodków miało sympatie narodowe, co więcej, było prominentnymi działaczami Stronnictwa Narodowego.
"Drążę i mnożę, ściubię, nizam i wyłapuję. Z wygrzebanych fragmentów historii, z nielicznych dokumentów i jeszcze mniej licznych słów mojego ojca, ocalałego z Holocaustu, buduję opowieść. Ta książka powstała z jego milczenia. Mój ojciec należy do tych, którzy milczą. To milczenie jest ogromne, przepastne i można się w nim utopić. Dlatego zaczęłam pamiętać. Przeciw temu milczeniu, przeciw zapomnieniu, przeciw nicości, która chciałaby to wszystko pochłonąć" - pisze w historii rodzinnej "Fałszerze pieprzu" Monika Sznajderman.
I jednocześnie nieustannie zdumiona sama siebie pyta: czy obojętność może być niewinna? Czy dwa tak odmienne światy mogły żyć w przyjaźni? Historia rozpada się na dwie części. W pierwszej poznaje-my losy rodziny dziadka Izaaka Sznajdermana z Radomia, tragiczne losy bliskich wymordowanych w gettach i obozach koncentracyjnych, także w powojennych pogromach, w drugiej przyglądamy się krewnym jej matki - ziemianom z Lublina i Warszawy, częstokroć działaczom Stronnictwa Narodowego, którzy wyobrażali sobie Polskę bez Żydów.
"Teoretycznie mogli się spotkać latem 1941 roku na drodze do Warszawy - moi krewni z obu stron: polski dziedzic i dwóch przerażonych żydowskich chłopców po śmierci matki wracających ze Złoczowa do warszawskiego getta. Gdyby jednak przypadkiem się tak stało, zapewne by się nie dostrzegli - przeszliby obok siebie obojętnie, tak jak żyli obok siebie w Polsce od dawna" - pisze Sznajderman.
"Opowieść o jej żydowskiej i polskiej rodzinie jest dziełem literackim, a jednocześnie ważnym dokumentem historycznym. To tak jak z kroplą, w której można zobaczyć całe morze: Monice Sznajderman udało się w małym, wąskim wycinku rodzinnej historii pokazać tragiczną historię Polski XX wieku, jej ciemne i ponure karty, ale także dużo wielkich chwil" - notuje we wstępie do książki Martin Pollack.
To opowieść bardzo osobista, często odnosi się wrażenie jakby właścicielka wydawnictwa Czarne po latach pisała intymny list do własnego ojca. Choćby w miejscu w którym zwraca się do niego: "Słabo znałeś ojca, jeszcze gorzej - bo wcale - jego rodzinę. Ani jednego imienia. Siedemdziesięciu lat było trzeba, abym wydobyła ich z zapomnienia. Jestem twoją pamięcią, tato". To opowieść bolesna, do bólu szczera. "W moich żyłach płynie krew wielu pokoleń radomskich Żydów: Grunbergów, Blatów, Flamenbaumów, Sznajdermanów, Hubermanów. Zamieszkiwali to miasto, odeszli niezauważalnie, a nikt po nich nie płacze. Dlatego muszę pamiętać. "Ze wszystkich rabinicznych nakazów najtrwalszym i najbardziej wyróżniającym się jest Zachor! - pamiętaj! - pisze w >>Pensjonacie pamięci<< Tony Judt. - Dość chętnie uznajemy obowiązki, jakie mamy wobec ludzi nam współczesnych, ale co z obowiązkami wobec tych, którzy przyszli przed nami?".
Monika Sznajderman przedrukowuje szpaltę z "Naszego Przeglądu" z 1937 roku i artykuł o dziadku. Zaraz obok tego artykułu - zupełnie przypadkowo - znalazł się inny artykuł zatytułowany "Określenie ONR-owiec jest obrazą". To sprawozdanie sądowe. Sąd uznał Zofię Sujata winną zniesławienia przedsiębiorcy Franciszka Szymańskiego ("określenie >>ONR-owiec<< jest obraźliwe") i skazał ją w zawieszeniu na 2 tygodnie aresztu.
[gn]
Materiały prasowe
4 z 10
Olga Szmidt: "Kownacka. Ta od Plastusia" (Czarne)
Chociaż jej książki znają z lektur szkolnych kolejne pokolenia dzieci o niej samej niewiele się mówi. Losy Marii Kownackiej, autorki "Plastusiowego pamiętnika", "Kajtkowych przygód" czy "Rogasia z Doliny Roztoki" prześwietliła i opisała Olga Szmidt.
Przeżyła 88 lat, sławę zdobyła dzięki Plastusiowi - książka ukazała się w 1936 r. Życie osobiste to pasmo nieszczęść; osierocona przez matkę w wieku 9 lat, oddana przez ojca na wychowanie do dalszej rodziny do Krakowa (do ludzi "zimnych i obcych" jak wspominała później pisarka) próbowała się jako 12-latka otruć formaliną. Odratowana kształciła się w Warszawie, nie za długo, pieniądze na jej kształcenie przehulał starszy brat. Jako 20-latka bez środków do życia założyła szkołę w miejscowości Krzywda gdzie po ślubie zamieszkała jej starsza siostra. Bez książek, przyborów szkolnych, pensji uczy wiejskie dzieci czytania i pisania. Rodzina przezywa ją "Siłaczką z Krzywdy". W czasie I wojny światowej dwór w Krzywdzie spalili Rosjanie. Maria musiała uciekać do Mińska Litewskiego. Tam słucha wykładów o literaturze polskiej prof. Mariana Massoniusa. Przez całe życie oddana pracy społecznej: reżyserowaniu teatrzyków dla dzieci, nauczaniu. Szczęścia w miłości nigdy nie zaznała - adoratorzy zniknęli w mrokach niepamięci, nie wychodzi za mąż, nie ma własnych dzieci.
To jedynie ułamek tej niezwykłej historii, którą znajdziecie w biografii Kownackiej pióra Olgi Szmidt.
Materiały prasowe
5 z 10
Krzysztof Varga "Langosz w jurcie" (Czarne)
"Langosz w jurcie" to trzecia książka Krzysztofa Vargi o Węgrzech. W 2008 ukazał się "Gulasz z turula", sześć lat później "Czardasz z mangalicą". Tym razem Varga postanowił objechać kraj wzdłuż granic.
- W poprzednich książkach opisywałem nie tylko Budapeszt i Pecz, ale także Szeged, Debreczyn i wiele pomniejszych miast, miasteczek, mieścin, wsi. Bez zbędnego krygowania się powiem, że byłem chyba w większości miast powiatowych na Węgrzech, bo zjechałem ten kraj w ciągu ostatnich dziesięciu lat we wszystkie strony - mówił Krzysztof Varga w rozmowie z Grzegorzem Nurkiem.
I dodał: - Zaskoczeniem jest zawsze to, na co natykasz się przypadkowo - niezbyt oryginalna konstatacja. Ale dzięki temu, że często impulsywnie wybierałem drogi, w które skręcałem wiedziony drogowskazem do nieznanej miejscowości, to odkryłem miejsca, o których istnieniu nie miałem pojęcia, jak choćby kościół świętego Wita w zalesionych górach na granicy austriackiej, do którego pielgrzymują właśnie Austriacy, jak miejscowość Hercegszántó, gdzie w wielkim polu kukurydzy odkryłem monumentalną figurę Matki Boskiej z blachy, jak miejscowość Ássothalom, gdzie natknąłem się na muzeum najsłynniejszego w dziejach węgierskiego rozbójnika Sándora Rózsy, jak wreszcie odkryty pod Szigetvárem grób wnętrzności sułtana Sulejmana Wspaniałego, który tamże zmarł w czasie oblężenia węgierskiego zamku - tak, właśnie tego Sulejmana Wspaniałego, którego wszyscy znają z tureckiego serialu "Wspaniałe stulecie".
Marcin Świetlicki: ?Drobna zmiana? (wydawnictwo a5)
Tuż przed ubiegłoroczną premierą "Delty Dietla" Marcin Świetlicki mówił w wywiadzie dla "Literackiej Polski": "Bohater następnej książki będzie jeszcze bardziej wycofany i zdystansowany. Być może w wielu wierszach w ogóle nie będzie istnieć jakikolwiek podmiot. W następnym tomie raczej stawiam na bezosobowość, dystans i wyciszenie".
Od lat nie wierzę w takie zapewnienia poety i mam ku tej nieufności podstawy. Owo wycofanie nie udało się w tomie "Delta Dietla" i tym bardziej nie wychodzi w "Drobnej zmianie".
Ilekroć Świetlicki deklaruje wyciszenie, dystans, tylekroć wychodzi z niego polityczne zwierzę. Już w debiutanckim tomie "Zimne kraje" z 1992 roku poeta umieścił głośny wiersz "Polska", kolejne wiersze tak zatytułowane ("Polska 2", "Polska trzy", "Polska 4" itd.) pojawiały się w tomach z lat 90. aż po tomy ostatnie. W "Drobnej zmianie" odnajdziemy wiersze "Polska 7", "Polska 8".
Wyraźnych odniesień politycznych jest w "Drobnej zmianie" dużo. Przez wiersze kroczą "prawdziwi Polacy", "żołnierz wyklęty". "Nie podskakujemy na ich antyrządowych manifestacjach, nie jesteśmy dumni z dokonań ich rządu" - pisze poeta w tekście "W kwietniu 2016".
Niech czytelników ten pozorowany dystans poety do spraw krajowych nie zmyli. Nie wolno dać się uśpić zapewnieniom o liryce intymnej: Świetlicki nadal trzyma rękę na pulsie, ironicznie się przygląda. A jest uważnym obserwatorem - notuje drobne gesty, szyldy zlikwidowanych sklepów, histerię patriotyczną.
Poeta niczym rewolwerowiec w samo południe wychodzi przed knajpę i mówi "Jestem niebezpieczniejszy niż jego polityczni przeciwnicy. Mogę obśmiać. Mam pamięć" ("Pozory"). Doprawdy, biedni ci ministrowie, których likwiduje celnym strzałem ironii. W wierszu "Gowin sam w domu" Świetlicki pisze: "To nie jest dobry pomysł. Istnieje zagrożenie, że spod łóżka wypełzną klasycy filozofii z zakurzonymi brodami. I tłumaczyć im trzeba będzie w nieskończoność, że ich tezy zupełnie nie odnoszą się do Polski. A oni będą złorzeczyć i chichotać".
[gn]
Materiały prasowe
7 z 10
?Koszycka moderna / Košice Modernism? (publikacja polsko-angielska)
To nie tylko katalog wystawy zorganizowanej w Międzynarodowym Centrum Kultury, ale także fascynująca publikacja dla wszystkich zainteresowanych losem nie tylko Koszyc, ale całej Europy Środkowej.
Koszyce (słow. i czes. Košice, węg. Kassa, niem. Kaschau, cyg. Kasza, łac. Cassovia) w wyniku I wojny światowej znalazły się w granicach nowo powstałej Czechosłowacji.
Miasto w krótkim czasie stało się ważnym ośrodkiem awangardy. Dwujęzyczny album towarzyszący ekspozycji w Międzynarodowym Centrum Kultury przybliża niezwykłą mozaikę artystycznych osobowości współtworzących koszycką modernę i pozwala zgłębić międzywojenny fenomen słowackiego miasta nad Hornadem.
W publikacji zaprezentowano archiwalne fotografie, mapy, plakaty wystaw, ale przede wszystkim reprodukcje dzieł artystów współtworzących koszycką modernę, takich jak: Sándor Bortnyik, Anton Jaszusch, Béla Uitz, Eugen Krón, František Foltýn, Géza Schiller, Julius Jakoby, Koloman Sokol, Konštantin Bauer, Konštantin Kovari-Kacmarik, Oszkár Ember, Vilmos Perlrott-Csaba i inni. Album uzupełniają teksty Zsófii Kiss-Szemán ?Koszyce, miasto artystów?, w którym słowacka historyczka sztuki pisze o najpopularniejszych twórcach koszyckiej moderny oraz Gyuli Ernyeyego ?Na gościnnych występach w koszyckim modernizmie: Géza Schiller, František Foltýn, Sándor Bortnyik?. Atmosferę kulturalną Koszyc po I wojnie światowej rekonstruuje Radoslav Passia w eseju ?Ruchoma geografia albo gdzie właściwie leżą Koszyce?. Z kolei szerszą, środkowo-europejską panoramę zjawiska prezentuje Michał Burdziński w tekście ?Oblicza modernizmu koszyckiego?. Na szczególną uwagę zasługuje tekst Natalii Żak, która w ?Wycinkach z codzienności. Wokół wybranych zagadnień koszyckiej moderny? pisze m.in. o fenomenie koszyckiej kawiarni.
[łg]
Materiały prasowe
8 z 10
Jessie Burton: "Muza" (Wydawnictwo Literackie)
Nakładem WL ukazała się książka Jessie Burton, autorki sprzedanej w milionowym nakładzie i ekranizowanej przez BBC ?Miniaturzystki?, wraca z nową powieścią. ?Muza? ukazała się w 30 krajach, po polsku w tłumaczeniu Agnieszki Kuc. Wydawnictwo Literackie Jessie Burton raz jeszcze porywa nas w czarowny świat sztuki i artystów, namacalnie wręcz dając odczuć atmosferę minionych dekad, pełną wewnętrznych napięć i niepokoju. To mądra i poruszająca książka o kobiecości, miłości, wolności i sztuce.
Materiały prasowe
9 z 10
Kamil Janicki: ?Damy ze skazy? (Znak Horyzont)
?Damy ze skazą? to najnowsza książka historyka i popularyzator tej dziedziny Kamila Janickiego. Autor, na co dzień jest redaktorem naczelnym portalu ?Ciekawostki historyczne?, swoją publikację poświęcił kobietom, które zapewniły Polsce koronę. Ich ambicja pozwoliła zbudować imperium. Książka Janickiego to idealny prezent dla wszystkich pasjonatów dziejów, którzy chcą poznać historię polskiej korony, odartą z mitów i fałszerstw. ?W świecie pełnym nienawiści, w którym ludzkie życie jest warte tylko tyle, ile gotowi są za nie zapłacić handlarze niewolników, te wielkie damy zrobią wszystko, by zdobyć sławę silniejszą od śmierci?.
Materiały prasowe
10 z 10
Mario Vargasa Llosy: ?Dzielnica występku? (Znak)
Noblista, wielki powieściopisarz (autor m.in. ?Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki?, ?Święto kozła?, ?Pochwała macochy?) i jeden z najbardziej cenionych w Polsce autorów. A także polityk, który w 1990 kandydował na prezydenta Peru. Nowa powieść Mario Vargasa Llosy - bo o nim mowa - ukazała się 9 listopada nakładem wydawnictwa Znak. ?Dzielnica występku? (tłum. Marzena Chrobak) to historia trójkąta, który tworzą media, seks i polityka. Okazuje się, że uwikłany może zostać w nim każdy i niewiele trzeba, by zniszczyć komuś życie.
Wszystkie komentarze