Pan Jerzy stracił pracę po tym, jak policyjny narkotest wykrył w jego organizmie amfetaminę. Tyle że wyniku nie potwierdziły potem badania krwi. Kierowca od trzech lat walczy o sprawiedliwość. A policja korzysta w Krakowie z 12 urządzeń tego samego typu, jak to, które wskazało fałszywy wynik.
- Nigdy nie miałem do czynienia z narkotykami. Nawet papierosów nie palę - zżyma się pan Jerzy. Od trzech lat walczy o powrót do pracy i wyjaśnienie, skąd wziął się pozytywny wynik na obecność narkotyków w jego organizmie.
Amfetamina? Wzywamy policję
Pan Jerzy przez kilkanaście lat świadczył dla krakowskiego MPK usługi jako kierowca miejskiego autobusu (miał indywidualną działalność gospodarczą).
To była ostatnia sobota lipca 2019 roku. Pan Jerzy obsługiwał wtedy jedną z linii autobusowych. Po południu na ostatniej pętli, gdzie zatrzymał autobus, doszło do nieszczęśliwego wypadku. Jeden z pasażerów, wysiadając, przewrócił się i wypadł z autobusu, prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. - Na miejsce przyjechała karetka, była też policja, ale wówczas nie byłem badany alkomatem ani narkotesterem - opowiada kierowca.
Wszystkie komentarze
Powinien wystąpić do sądu z pozwem o ustalenie stosunku pracy. "Po teście pan Jerzy dostał polecenie powrotu na trasę" - niezależnemu przedsiębiorcy nie wydaje się wiążących poleceń, można go co najwyżej uprzejmie prosić o to, żeby wykonał swoje usługi. Polecenia można wydać pracownikowi. Wstyd, że Kraków firmuje taką zatrudnieniową patologię.
Przecież wystąpił. I wolny sąd, zwany też czasem wysokim, uznał, że to, co łaczyło p. Jerzego z MPK to nie była umowa o pracę. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, ale tak to z sądami bywa.
Kto wie może "fundują" mu kurs na zawodowego, a potem każą odpracować? A może rozpisują przetarg wśród niezależnych przedsiębiorców i jeździ ten kto da niższą cenę? Z etatowych pracowników to pewnie tylko działacze związkowi zostali. Ktoś musi nosić sztandar firmy na Boże Ciało.
Większość osób "leczących się" marihuaną leczniczą, podobnie jak tych, którzy "leczą się" lekiem na ADHD pochodną amfetaminy, po prostu ćpa. Marihuana lecznicza jest wskazana obecnie tylko w silnych bólach. Tak jak każdy lek z grupy "środków odurzających" ma bezwzględny zakaz prowadzenia pojazdów.
Albo się leczysz, albo jeździsz.
Skądinąd mam wrażenie, że coraz więcej kierowców jeździ na "speedzie". Sposób jazdy, gdy ostatni wagon tramwaju ledwo wychodzi z zakrętu, gwałtowne przyspieszenia i hamowania. Albo kierowca jedzie niemrawo i jakby był rozproszony i nagle dodaje gazu, i zaczyna jechać wręcz niebezpiecznie.
"Moda" na jeżdżenie po "speedzie" przyszła do Polski z Litwy i Łotwy, gdy kierowcy TIR-ów oszukiwali w ten sposób zmęczenie. Ja się nadal boję ciężarówek na bałtyckich numerach; jeżdżą jak wariaci. Policja nic z tym nie robi. Woli stać z suszarką, albo gonić osobówki. A wystarczy jechać kila kilometrów za ciężarówką i widać, jak zmienia pas, wpycha się "na trzeciego" itp.
Znaki czasów.
Takie zatrzymywanie wszystkich jest bezprawne, policjant musi mieć uzasadnione podejrzenie do wykonania badania. Wszyscy sa podejrzani?