Wyborcza to Wy. Jeżeli są tematy, którymi powinniśmy się zająć, prosimy o kontakt. Wiesz o czymś ważnym lub ciekawym? Poinformuj nas! Wyślij e-mail ( redakcja@krakow.agora.pl ) lub wiadomość na Facebooku , zadzwoń (12 62 95 231).
Postanowiłem napisać do „Gazety Wyborczej" w związku z planowanymi przez miasto zmianami na ulicy Grzegórzeckiej i absurdalnej likwidacji drogi dla rowerów.
Rejon ulicy Grzegórzeckiej znam dość dobrze, gdyż dużą część życia spędziłem po jednej lub drugiej jej stronie. W latach 80. mieszkałem przy Bitwy pod Lenino (dziś Zyblikiewicza), w późniejszym czasie przeprowadziłem się na Grzegórzki. Moja rodzina mieszkała za to przy ulicy Daszyńskiego. W ostatnich paru latach prawie codziennie jeżdżę tą ulicą, czy do żłobka z dzieckiem, czy w innych ważnych dla mnie tematach.
Podczas tworzenia drogi dla rowerów na Grzegórzeckiej miasto przeprowadziło pomiary udowadniające brak wpływu takiej zmiany na ruch komunikacji miejskiej. Pomysł wydawał się szalony, ale jego efekt przerósł oczekiwania największych optymistów. Rowerzyści masowo zaczęli korzystać z nowej i bezpiecznej infrastruktury.
Przeciwników opisywanej infrastruktury można podzielić na trzy grupy.
Pierwszą z nich są obrońcy status quo i miłośnicy rozwiązań przedstawionych w Futuramie – szerokich dróg tylko dla samochodów, całkowicie oddzielonych od innego ruchu. Wizje te, szeroko wdrażane w latach 60. i 70. zeszłego stulecia, jeszcze długo będą nas straszyć w postaci kładek nad jezdniami albo przejść podziemnych. Projekt ten powstał na wystawę światową w 1939 na zlecenie koncernu samochodowego General Motors, więc oczywiście brak w nim miejsca na rowery, a piesi pełnią drugorzędną rolę. Doskonałym przykładem takich rozwiązań są przejścia podziemne przy przystankach Bohaterów Getta i Jubilat. W obu miejscach po latach miasto przyznało się do błędu i stworzyło przejścia naziemne.
Drugą grupą są różnego rodzaju krzykacze i osoby pragnące na nienawiści do rowerów zbudować własne zaplecze polityczne. Niestety aktualnie – szczególnie w serwisach społecznościowych – hejt się dobrze sprzedaje. Tworzone są różnego rodzaju fake newsy – takie jak zdjęcia korka na Grzegórzeckiej, za co winę mają ponosić rowerzyści.
Trzecią grupą są różnego rodzaju piraci drogowi. Korzystają oni z bierności policji i straży miejskiej. Bezkarnie jeżdżą i parkują samochody zarówno na chodnikach, jak i drogach dla rowerów. Niestety, jest to w naszym mieście plaga, z którą jak dotychczas udawało się walczyć jedynie słupkami. Także tymi umieszczonymi na ulicy Grzegórzeckiej. Miejmy nadzieję, że zmieni się to po wprowadzeniu przez rząd nowelizacji zaostrzającej kary za brak przestrzegania przepisów przez kierujących.
Oczywiście największymi fanami są rowerzyści – codzienni użytkownicy, do których się zaliczam. Osoby jadące na rowerze z dzieckiem, ludzie jadący codziennie do pracy, dzieciaki wybierające się na przejażdżkę z kolegami. Przejazd jest w końcu wygodny, bezpieczny i znacznie skraca drogę. Wielu zwolenników drogi dla rowerów znajdziemy również wśród wysokich rangą urzędników. Za jej utrzymaniem wypowiada się Łukasz Franek – dyrektor jednostki odpowiedzialnej m.in. za transport zbiorowy, czyli tramwaje i autobusy, oraz Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej – jednostki, która najmocniej walczy ze zmianami negatywnie wpływającymi na klimat.
W środowisku ludzi zajmujących się na poważnie transportem zbiorowym też nie brakuje głosów „za". Jacek Mosakowski – jeden z założycieli Platformy Komunikacyjnej Krakowa, weteran wielu walk o lepszy transport zbiorowy – wprost popiera utrzymanie istniejącej organizacji ruchu. „Za" są również specjaliści – osoby, które merytorycznie znają się na tym temacie.
Automatyczny licznik rowerowy, proste urządzenie zamontowane w jezdni, wytrąca argumenty różnej maści demagogom, krzyczącym o braku rowerzystów na opisywanej drodze rowerowej. Przy dobrej pogodzie (a takich dni jest, wbrew pozorom, większość w ciągu roku) na drodze dla rowerów zliczane jest kilka tysięcy rowerzystów dziennie. Podczas opadów liczba ta oscyluje koło tysiąca. W sumie od początku roku zarejestrowano ponad 350 tysięcy przejazdów.
Ruch tramwajów także jest monitorowany, i to dużo dokładniej. Każdy pojazd wyposażony jest w urządzenie z modułem GPS, które przekazuje jego lokalizację na bieżąco do miejskiego systemu. Dzięki temu pasażerowie mogą korzystać z różnego rodzaju aplikacji wskazujących aktualne położenie interesującego ich tramwaju, a inżynierowie zajmujący się planowaniem ruchu są w stanie wyciągnąć z systemu bardzo wiele interesujących danych. Od kilku dni po mediach społecznościowych krąży wycinek pisma, jakie aktywiści uzyskali od urzędu ze średnią opóźnień pomiędzy przystankami "Hala Targowa" i "Rondo Grzegórzeckie". Opóźnienia zmalały blisko o połowę (!).
Bardzo ciekawie prezentują się także zrzuty zakorkowania miasta z map Google. Pierwszego września, gdy w Krakowie rozpoczynają się korki, podczas opadów deszczu prawie całe miasto stało zakorkowane, a ulica Grzegórzecka jako jedna z nielicznych pozostawała od tych korków wolna.
Podsumowując: w przypadku ulicy Grzegórzeckiej zaobserwowano wiele pozytywnych efektów, a negatywy są bardzo dalekie od wizji snutych przez przeciwników tego rozwiązania. Nie ma więc obiektywnych powodów do jej likwidacji. W Krakowie mamy wiele ulic, gdzie samochody i tramwaje współdzielą pas ruchu, w większości bez problemów. Niechlubnymi wyjątkami są ulice Długa, gdzie właśnie wdrożono nową organizację ruchu, oraz ulica Kalwaryjska, gdzie problemów jest sporo. Uważam, że to właśnie dla tej ulicy należy przeprowadzić szczegółową analizę opóźnień i zaproponować rozwiązania. Grzegórzecka się sprawdziła.
Z poważaniem
Michał Czarkowski
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
bardzo dziękuję za ten rzetelny list.
Niestety pan prezydent - decydując się na likwidację tego DDR-a - podjął decyzję polityczną, a nie merytoryczną. Sprzeczną z opinią ekspertów, choćby pana Łukasza Franka. A prezydent zawsze mówi, że słucha specjalistów a nie demagogów.
Likwidacja jest tym bardziej absurdalna, że za 2 lata i tak ta ulica znowu (już na stałe) będzie jednokierunkowa, po stworzeniu węzła komunikacyjnego i placu Grzegórzeckiego.
Będzie albo i nie będzie.
Skąd przypuszczenie, że może nie być?
Cba wlasnie uszczupliło dyrekcje ZDMK, kto wie co stanie się z ZZM, które tez bierze udział w tzw. rozbudowie Krakowa? akcje organów mogą ?utrudnic? normalna prace urzędów.
Z obserwacji otaczającej rzeczywistości.
Jako zapalony rowerzysta podpisuję się pod Pani postem.
Pierwszeństwo pieszego na pasach zdaje się nie mieć żadnego znaczenia dla rowerzystów. Jak i wiele innych przepisów drogowych.
Najbardziej dobitnym przykładem jest wieczór - ilu rowerzystów ma pełne oświetlenie? Szacuję, że jakieś 15 procent.
Według polityki miasta rower ma zawsze pierwszeństwo, nawet przed pieszym. Jak wiadomo najpierw jest się rowerzysta potem człowiekiem.
Zaraz, to Pani jako piesza też korzysta z tej ścieżki?
To w ogóle dość zabawne, bo z mojej perspektywy, tj. jako kierowcy, w moim żywotnym interesie jest przesiadka jak największej liczby mieszkańców na rower, gdyż to automatycznie przełoży się na mniejszy ruch samochodowy ;-)
Jak wiele razy zostało udowodnione, ta DDR nie ma negatywnego wpływu na ruch komunikacji miejskiej. W liście też o tym Michał wspomniał.
A to dlatego, że komunikacja miejska po Krakowie jexdzi dostojnie, powolutku nawet tzw szybki tramwaj.
Kto to udowodnił? W jaki sposób? Bo moje obserwacje zdają się temu co rzekomo "wielokrotnie zostało udowodnione" przeczyć.
W tekście są przytoczone dane czasów przejazdów tramwajów - droga rowerowa nie wygenerowała nowych opóźnień. Po zmianie są nawet mniejsze, minimalne wręcz. Dane pochodzą z systemu śledzącego tramwaje z GPS.
Przytaczane dane są złe interpretowane, odchylenie standardowe czasów przejazdów jest większe niż średnia, wiec dane nie mówiąc nic o faktycznych czasach przejazdu. To jakbyś liczyć śmiertelność podczas wojny w Afganistanie uwzględniając Brazylię?
Udowodnili to rowerzyści, interpretując dane po swojemu i ignorując głosy z MPK xd
Ależ i tak będą stać przez "No przecież się zmieszczę" Na r. Grzegórzeckim. A wiadomo - szersze drogi = większy ruch = większe korki w krótkim czasie
Nic nie zostało udowodnione i rzeczywistość temu przeczy. Jeździłem tą trasą tramwajem i i zawsze tramwaj stał w korku.
Twój pojedynczy głos się nie liczy bo jest pojedynczy.
Kr_okodyl napisał to samo, więc jest nas już przynajmniej dwóch.
Ale ciągle jesteście jako te samotne białe żagle. Co innego jabyscie założyli jakieś stowarzyszenie np. Braterstwo pieszych, a jeszcze lepiej Siostrzeństwo, wtedy tu mielibyście co najmniej dwa teksty redaktorek na tydzień plus refleksję weekendową red. Olszewskiego.
Jeżdżę czesto tramwajem ulicą Grzegórzecką i ani razu nie stałem w korku. W różnych porach dnia. A przepraszam, raz się tramwaje poblokowały na rondzie. Wtedy rzeczywiście korek był do Chodkiewicza
Bo chodzi o równy podział przestrzeni, prawidłowy podział to 50% dla rowerów a reszta byle gdzie xD