Statystyki są przygnębiające: co roku lekarze wykrywają raka prostaty u ponad 16 tysięcy nowych pacjentów. W państwach Unii Europejskiej od 2015 roku liczba zgonów z powodu tego raka zmalała o 7 procent, w tym samym czasie śmiertelność w Polsce zwiększyła się o 18 procent!
– Ryzyko pojawienia się nowotworu prostaty rośnie wraz z wiekiem. Dotyka on mężczyzn po 40. roku życia, jednak najwięcej zachorowań obserwujemy wśród osób w wieku 65–70 lat. Choroba zależy w dużej mierze od predyspozycji genetycznych: w przypadku mężczyzn, u których na raka prostaty zachorował jeden z najbliższych, jak ojciec czy brat, jej ryzyko może wzrosnąć nawet 10-krotnie. Inne czynniki sprzyjające wystąpieniu tego nowotworu to otyłość, siedzący tryb życia, stres i spożywanie dużej ilości tłuszczów – wyjaśnia dr Paweł Wisz, urolog z krakowskiego Szpitala na Klinach.
Prostata jest narządem należącym do układu moczowo- płciowego mężczyzny. Leży pod pęcherzem moczowym. Przez sam jej środek przechodzi cewka moczowa, czyli rurka, przez którą mocz wypływa na zewnątrz z pęcherza moczowego. Wielkość gruczołu krokowego u młodego mężczyzny odpowiada mniej więcej wielkości orzecha włoskiego. Z czasem gruczoł powiększa swoją objętość. Jest to związany z wiekiem łagodny rozrost, który najczęściej nie ma nic wspólnego z nowotworem.
W gruczole krokowym są produkowane różnego rodzaju substancje, które są elementami nasienia. Między innymi białko PSA, które upłynnia nasienie i umożliwia swobodne dotarcie plemników do komórki jajowej.
Rak prostaty koreluje z podniesieniem się poziomu antygenu PSA. Jednakże należy nadmienić, iż nawet prawidłowy wynik poziomu PSA nie wyklucza nowotworu prostaty. Dlatego badanie PSA jest dalekie od doskonałości i musi być połączone z badaniem „per rectum” USG przezodbytniczym, jak również badaniem rezonansem magnetycznym. W sytuacji, gdy którekolwiek z powyższych badaniach odbiega od normy, należy wykonać biopsję prostaty.
Podstawowe metody leczenia to chirurgia i radioterapia
Operacja polega na usunięciu gruczołu krokowego, a w niektórych przypadkach wiąże się również z radykalnym usunięciem węzłów chłonnych miednicy, szczególnie gdy rak jest bardziej zaawansowany. Skutkiem operacji może być uszkodzenie struktur odpowiedzialnych za trzymanie moczu czy erekcję. Aby zminimalizować ewentualne powikłania, kluczowe jest tu doświadczenie chirurga, jak i technika operacji.
Zabiegi chirurgiczne można dziś przeprowadzać zarówno klasycznie, jak i laparoskopowo – przez „dziurkę od klucza”. Coraz większą pomocą dla chirurgów są również systemy robotyczne, w tym najbardziej znany – robot Da Vinci. Główne zalety robotyki to 10-krotne, trójwymiarowe powiększenie, w jakości full HD oraz zminiaturyzowane narzędzia o stopniu ruchomości przekraczającym możliwości ludzkich dłoni. To sprawia, że chirurg ma możliwość działania z niespotykaną dotąd precyzją, co przekłada się na wartości dla pacjenta. Podczas zabiegu usuwamy nowotwór, oszczędzając struktury, nerwy i tkanki, które nie są zmienione chorobowo, a jednocześnie są kluczowe dla zachowania dobrej jakości życia po zabiegu, w tym funkcji takich jak trzymanie moczu.
Przy czym zabiegi z użyciem robota, w przeciwieństwie do chirurgii klasycznej czy laparoskopowej, nie posiadają dedykowanego finansowania z NFZ. Prace nad wprowadzeniem takiego finansowania zapowiadało Ministerstwo Zdrowia, jak wskazują autorzy raportu. W Krakowie, w Szpitalu na Klinach, koszt takiej operacji to od 42 do 45 tysięcy złotych.
Inna metoda walki z rakiem prostaty to radioterapia. Dostępne są precyzyjne techniki naświetlania z zewnątrz, jak i np. brachyterapia, która polega na podawaniu promieniowania bezpośrednio do gruczołu krokowego.
Kolejna możliwość to leczenie farmakologiczne. Finansowane co prawda przez NFZ, ale pacjenci skarżą się, że w niedostatecznym stopniu.
– Większość z nas przez lata płaciła składki właśnie po to, by teraz korzystać z osiągnięć nowoczesnej medycyny. Jesteśmy w Unii, więc powinniśmy mieć takie same prawa jak nasi koledzy zza granicy. Oni mają dostęp do leczenia na każdym etapie choroby, także tym wczesnym. My musimy czekać, aż nam się pogorszy! Ja mieszkam w Krakowie – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty stowarzyszenia UroConti. – Wystarczyłoby przeprowadzić się kilkadziesiąt kilometrów dalej, do biedniejszej przecież od nas Słowacji, i korzystać ze wszystkiego, co oferuje współczesna medycyna. A w Polsce, jako pacjent z zaawansowanym rakiem stercza, ale bez przerzutów, musiałbym czekać, aż się pojawią. Dopiero wtedy wg resortu zdrowia mógłbym starać się o leczenie, które nie tylko opóźnia o 2 lata wystąpienie przerzutów, ale także wpływa na wydłużenie całkowitego przeżycia nawet o kilkanaście miesięcy!
O szerszy dostęp do leczenia farmakologicznego stowarzyszenie UroConti zaapelowało do ministra zdrowia. Na razie bez skutku.
Rak prostaty przez długi czas przebiega bezobjawowo albo powoduje jedynie nieznaczne dolegliwości przypominające objawy typowe dla łagodnego rozrostu gruczołu krokowego, czyli częste oddawanie moczu, także w nocy, trudności w oddawaniu moczu (trudności z rozpoczęciem oddawania moczu, słaby lub przerywany strumień), wrażenie niepełnego opróżnienia pęcherza.
Jeśli rozwój raka postępuje, dochodzi do powiększenia prostaty oraz zajęcia otaczających ją tkanek, co może wywoływać krwiomocz, uczucie pieczenia przy oddawaniu moczu, bóle w podbrzuszu, nietrzymanie moczu, zaburzenia wzwodu, bóle w okolicy lędźwiowej oraz krocza czy obecność krwi w spermie.
Dalszy postęp choroby polega zwykle na powstawaniu przerzutów. Zazwyczaj najpierw powstają w węzłach chłonnych miednicy. Najczęstszym miejscem przerzutów odległych są kości – żebra, miednica, kręgosłup. Wówczas objawami choroby mogą być bóle kostne, patologiczne złamania kości (pod wpływem nieznacznego urazu lub nawet jego braku), porażenie kończyn i inne objawy ucisku na rdzeń kręgowy (przypadki pęknięcia kręgu lub kręgów) oraz powiększenie węzłów chłonnych.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze