Epidemia koronawirusa sprawiła, że PAH potrzebuje dodatkowych środków na swoją działalność w irackim Kurdystanie i Iraku.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Informacje o zachorowalności na koronawirusa, jakie docierają z Iraku, są szczątkowe. Wiadomo, że w kraju o porównywalnej z Polską liczbie ludności wykonano dotychczas ponad 206 tys. testów. To ponad trzy razy mniej niż u nas, a przypomnijmy, że wielu ekspertów uważa liczbę zakażonych w Polsce za znacznie zaniżoną. W Iraku potwierdzono dotychczas pięć tysięcy przypadków zakażeń, 175 osób zmarło.

W miastach obowiązuje zakaz wychodzenia z domów pod karą wysokiej grzywny. W przypadkach drastycznego złamania restrykcji sprawca może zostać ukarany nawet więzieniem. Zamknięte są również bramy do obozów.

Bez wodociągów i kanalizacji

Sytuacja sanitarno-epidemiologiczna w Iraku i bez koronawirusa jest bardzo trudna. Organizacje pomocowe szacują, że stałej pomocy wymaga 4 mln mieszkańców, z czego ok. 1,5 mln to wewnętrzni uchodźcy, którzy musieli opuścić swoje domy, uciekając przed Państwem Islamskim.

Działania wojenne i brak pieniędzy na remonty infrastruktury sprawiły, że w wielu częściach kraju nie funkcjonują wodociągi i kanalizacja. Na pograniczu kurdyjsko-irackim straszą zrujnowane wsie i zniszczone miasta. Obozy dla uchodźców, zarówno wewnętrznych, jak i tych z Syrii, mają bardzo różny standard: część mieszkańców żyje w domkach z prefabrykatów lub kontenerach, z osobnymi toaletami i prysznicami, co ułatwia zachowanie reżimu sanitarnego. Inni tłoczą się w namiotach ze wspólnymi sanitariatami. Woda z lokalnych źródeł często nie nadaje się do picia.

- Po wybuchu pandemii nasza sytuacja dodatkowo się skomplikowała – przyznaje Anna Górska, koordynatorka misji PAH w Iraku.

Dostarczać więcej wody niż dotychczas

Organizacja pomaga zarówno w obozach na terenie irackiego Kurdystanu, w wioskach, jak i w miastach w prowincji Niniwa, w tym w zniszczonym Mosulu.

Irak
Irak  Karol Grygoruk

– Żeby skutecznie walczyć z zakażeniem, musimy dostarczać znacznie więcej wody niż dotychczas. Woda jest niezbędna, ale ponieważ w obozach dowozimy ją w cysternach, koszty wzrosły. Rozdajemy również pakiety higieniczne, w których znajdują się mydło i środki do dezynfekcji. Obecnie w obozach, w których zajmujemy się sektorem wodno-sanitarnym, czyli zapewnieniem dostępu do wody, sanitariatów, usuwaniem nieczystości, promocją higieny, w tym przekazywaniem informacji o COVID-19, przebywa prawie 18 tys. osób. Każda z nich potrzebuje od 50 do 80 litrów wody na dzień, a dla nas koszt jednego metra sześciennego (1000 l) to około 1 USD. Osoby prywatne, żyjące w dzielnicach zrujnowanych lub o niskim standardzie, są w jeszcze gorszej sytuacji. Koszt wody z cysterny w Mosulu to 4 USD za 1000 l, a w Irbilu - 10 USD za 2000 l. Dlatego PAH w zburzonych dzielnicach Mosulu i jego okolicach odbudowuje całe sieci wodne oraz kanalizacyjne, zakładamy też filtry uzdatniające wodę, doprowadzając w ten sposób do budynków mieszkalnych oraz okolicznych szkół wodę pitną - mówi Anna Górska.

Potrzeby nadal są ogromne

PAH prowadzi też zakrojony na szeroką skalę program edukacyjny, skierowany zarówno do mieszkańców obozów, jak i mukhtarów, czyli liderów lokalnych społeczności.

– Informujemy o sposobach rozprzestrzeniania się wirusa, doradzamy, jak zminimalizować ryzyko zakażenia. Nasze pracowniczki i pracownicy, zarówno w obozach, jak i w Mosulu, codziennie prowadzą promocję higieny „od drzwi do drzwi” (door-to-door). Zarówno Kurdowie, jak i Irakijczycy są w dramatycznym położeniu. Zostając w domach, ryzykują utratę skromnych źródeł zarobku. Wychodząc, ryzykują kary i zakażenie chorobą – mówi Anna Górska.

Potrzeby humanitarne w Iraku nadal są ogromne. Od 2014 r. przez granicę napłynęło 600 tys. uciekinierów z Syrii, zarówno Kurdów, jak i Syryjczyków. W tym samym czasie do obozów trafiło ponad 3 mln uchodźców wewnętrznych zmuszonych przez wojnę z Państwem Islamskim do opuszczenia swoich domów. Liczba jest płynna i zależna od okoliczności (po wyzwoleniu Mosulu do miasta i w jego okolice wróciło ponad 1 mln osób), ale w ponad 140 obozach mieszka nadal ok. 700 tys. ludzi. Do swoich wiosek i miast, nawet jeśli istnieją, wracać nie chcą. Część uchodźców jest w bardzo złej kondycji - mają choroby płuc, układu pokarmowego, cukrzycę, dzieci nawracające infekcje, fatalny stan uzębienia.

Działania Polskiej Akcji Humanitarnej w Iraku i irackim Kurdystanie można wspierać na stronie: pah.org.pl/wplac

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem