Decyzja o odwołaniu rozpraw w krakowskim sądzie aż do kwietnia to efekt pisma, jakie do prezesów sądów rozesłało Ministerstwo Sprawiedliwości. Zaleciło w nim takie właśnie rozwiązanie. - Na pewno było konsultowane z Głównym Inspektorem Sanitarnym - mówi rzeczniczka ministerstwa.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Prezes krakowskiego sądu okręgowego Dagmara Pawełczyk-Woicka o odwołaniu rozpraw i jawnych posiedzeń do końca kwietnia zdecydowała w czwartek po południu. Wyjątkiem są tylko sprawy pilne, np. dotyczące tymczasowego aresztowania, zastosowania europejskiego nakazu aresztowania, odebrania władzy rodzicielskiej czy też zagrożone przedawnieniem. Prezes SO wstrzymała też w marcu i kwietniu wyznaczanie nowych terminów rozpraw.

"Niczego nie narzuciliśmy"

Decyzja zaskoczyła wczoraj sędziów. - Nie mamy pojęcia, dlaczego ten termin przesunięto do końca kwietnia, kiedy kilka dni temu mówiło się o wstrzymaniu rozpraw do końca marca - mówi nam jeden z krakowskich sędziów. W samej decyzji prezes SO nie było uzasadnienia, poza zagrożeniem epidemią koronawirusa. 

Jak ustaliła "Wyborcza", to efekt pisma, jakie do prezesów sądów rozesłała podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Anna Dałkowska. Dotyczy ono podejmowania działań w celu ograniczenia do niezbędnego minimum kontaktów pracowników z osobami z zewnątrz. Dałkowska zarekomendowała w nim wstrzymanie rozpraw i posiedzeń także w kwietniu z wyjątkiem spraw pilnych. 

- Niczego nie narzuciliśmy, te rozwiązania wypracowaliśmy wspólnie podczas wideokonferencji z prezesami sądów apelacyjnych, by zabezpieczyć pracowników sądów, jak i osoby z zewnątrz przed zagrożeniem zakażenia koronawirusem. Ale decyzje pozostawiliśmy prezesom sądów - przekonuje Agnieszka Borowska, rzecznik ministra sprawiedliwości.

Sądy objęte kwarantanną

Borkowska zaznacza, że to też reakcja na informacje płynące od Głównego Inspektora Sanitarnego o tym, że pojawiają się już zakażenia wewnątrzkrajowe, a nie tylko wśród osób przyjeżdżających z zagranicy. - Mamy przykład sądów w Biłgoraju czy Janowie Lubelskim, gdzie np. zachorowała jedna z pracownic sekretariatu i wirus szybko się rozprzestrzenił. Te dwa sądy są teraz objęte kwarantanną. Musimy się zabezpieczyć, bo jak widać, pracownicy sądów też są narażeni na zakażenie. Nasze rekomendacje były konsultowane z GIS-em - mówi rzeczniczka ministerstwa. 

Sędziowie nie kryją jednak obaw, że tak długi okres odwołania rozpraw może negatywnie wpłynąć na tok postępowań i rodzić duże zaległości. - Przedstawiliśmy już propozycje zmian legislacyjnych, by np. nie biegły terminy spraw odwoławczych w tym czasie - informuje Borkowska. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem