To była najsmutniejsza niedziela w trzyletniej historii Zupy na Plantach (to krakowska akcja wolontariuszy, którzy spotykają się, by ugotować obiad dla bezdomnych). Zamiast spotkania z bezdomnymi, rozdawania gorącego posiłku, rozmów i gry w piłkę pojawiło się kilku wolontariuszy akcji. W rękach trzymali tekturę, na której napisali, że muszą zawiesić działalność. - To była trudna decyzja. Zdajemy sobie sprawę, że w tym kryzysowym czasie osoby najuboższe i wykluczone będą mieć najtrudniej. Ale tak trzeba było zrobić dla bezpieczeństwa bezdomnych, wolontariuszy i całej społeczności Krakowa - mówi Piotr Żyłka, prezes Zupy na Plantach i jeden z pomysłodawców akcji.
Jak reagowali bezdomni? Przyszło ich mniej niż zazwyczaj. Informacja o zawieszeniu akcji już do nich dotarła, ale ci, którzy pojawili się na plantach, nie ukrywali rozpaczy i zdenerwowania.
Żyłka: - Musieliśmy się dostosować do decyzji rządowych, zgodnie z którymi nie ma mowy o spotkaniach powyżej 50 osób. Na nasze niedziele przychodziło około 250. Jestem z medycznej rodziny. Wiem, co nam wszystkim grozi. Musimy zrobić wszystko, żeby osoby w kryzysie bezdomności jak najmniej migrowały, ale też nie można pozwalać na jakąś samowolkę pomocową. My, młodzi i zdrowi, możemy być nosicielami wirusów, które dla osób schorowanych i żyjących na ulicy mogą być śmiertelnym zagrożeniem.
Nie można jednak zostawić bezdomnych bez pomocy. Dlatego Zupa na Plantach organizuje dowóz paczek do miejsc, w których przebywają potrzebujący. Na mapie, jaką sporządzili wolontariusze Zupy, takich miejsc jest około 100. Kilka samochodów ruszy w najbliższych dniach w miasto, by dowieźć żywność potrzebującym. W paczkach znajdzie się jedzenie z długim terminem ważności: czekolada, konserwy, woda, a także podstawowe środki higieniczne - mydło, maszynki do golenia, chusteczki nawilżające i bielizna. W środku będzie też ulotka, jak zachować środki bezpieczeństwa i co robić w sytuacji, gdy pojawią się objawy choroby. Takie wyjazdy będą powtarzane co tydzień.
Dzieło Pomocy św. o. Pio, największa krakowska organizacja pomagająca bezdomnym, też musiała zmienić sposób działania. Zamknięto łaźnię, z której korzystali bezdomni. Centrum Pomocy przy ul. Smoleńsk 4 wciąż wydaje kanapki i ciepłe napoje, ale przy zachowaniu środków bezpieczeństwa, które są wymagane przy pandemii. - Pracujemy w warunkach zwiększonego ryzyka. Państwo, którzy się u nas pojawiają, dostosowali się do nowych warunków: wchodzą pojedynczo, przed wejściem utrzymują bezpieczną odległość w kolejce. Wolontariusze pracują z maseczkach, rękawiczkach i przy opuszczonej szybie - mówi Justyna Nosek z Dzieła Pomocy. I dodaje: - Ci, którzy pojawiają się u nas, dostają paczki żywnościowe, które powinny wystarczyć na kilka dni. Chodzi o to, żeby ograniczyć do minimum przemieszczanie się. Walczymy o to, by jak najszybciej otworzyć łaźnię, ale do tego potrzebne są środki ochrony dla pracowników, np. kombinezony ochronne, których na razie nie mamy.
Medyczną pomocą bezdomnym zajmuje się Fundacja Medyczna Przystań. Ich karetka towarzyszyła m.in. niedzielnym spotkaniom Zupy na Plantach. Dr Maria Maciaszek: - Próbujemy opanować sytuację. Do tej pory nie wiedzieliśmy, co robić w sytuacji, gdy zdiagnozujemy u kogoś objawy choroby, jaką wywołuje koronawirus. W końcu wreszcie przyszedł mail, że takie osoby będą izolowane i mamy je zgłaszać do sanepidu. Nie ma co jednak ukrywać, że działamy w warunkach kryzysowych i tak naprawdę nie wiemy, jak będzie.
Jak pomaga Kraków? Od kilku dni noclegownie, które jeszcze niedawno były otwarte od wieczora do rana, od kilku dni są czynne przez całą dobę. Dotyczy to placówek prowadzonych przez miasto - dwóch noclegowni dla bezdomnych kobiet i jednej dla mężczyzn. Ale większość bezdomnych przebywa w pustostanach, w kanałach ciepłowniczych, na ogródkach działkowych.
- Każda osoba w kryzysie bezdomności ma zapewnione pożywienie. Mobilne punkty są czynne codziennie, wydłużyliśmy też czas wydawania posiłków - mówi Agnieszka Pers, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie.
Osoby bezdomne dostają też zapasy pożywienia na kilka dni. A przy okazji są informowane o tym, jak się zabezpieczyć przed zakażeniem wirusem. Mówią o tym pracownicy noclegowni, ogrzewalni i ci, którzy wydają posiłki. Nie dostaną jeszcze ulotek, bo druk tych trochę potrwa. Agnieszka Pers zapewnia, że w razie gdyby któryś z podopiecznych poczuł się gorzej, od razu dostanie pomoc. Dotyczy to również pojawienia się objawów zakażenia COVID-19.
Alicja Szczepańska, krakowska radna (jest też przewodniczącą Rady ds. Bezdomności): - Panuje przekonanie, że osoby bezdomne są "zahartowane" i bardziej odporne na choroby, bo swoje w życiu przeszły, ale to nieprawda! Wobec koronawirusa wszyscy jesteśmy równi. Osoby w kryzysie bezdomności raczej nie szukają pomocy medycznej, uznają, że skoro przyplątało się przeziębienie, to samo przejdzie; to grupa szczególnie narażona na zachorowanie. W noclegowniach i ogrzewalniach trudno przecież przestrzegać zasad, chociażby zachowania przepisowej odległości między ludźmi. Tam nie ma miejsca, żeby oddać każdemu dwa metry przestrzeni.
Organizacje pomocowe nie ukrywają, że sytuacja wolontariuszy jest trudna. - Personel jest, chęć pomocy jest, ale nie ma środków ochrony dla pracowników: maseczek, kombinezonów, gogli. Mamy wolontariuszy, którzy chcą wesprzeć personel, tyle że nie możemy im zapewnić wystarczającego bezpieczeństwa. I to jest powód mojej wielkiej wściekłości, bo niby rząd pieniądze ma, a dystrybucji żadnej - twierdzi Szczepańska.
Problemem są też pieniądze. Jak mówi Żyłka, zakupienie żywności i środków higienicznych do paczek, jakie Zupa na Plantach będzie rozwoziła bezdomnym w weekend, to koszt około 10 tys. zł. - Takie wyjazdy z paczkami trzeba będzie w najbliższym czasie powtarzać cyklicznie. To będzie sporo kosztować. Dlatego w najbliższym czasie zwrócimy się do naszych darczyńców z prośbą o wsparcie. Wierzę, że je dostaniemy - mówi Żyłka.
Wolontariusze zastrzegają, że mimo sił i środków, jakimi organizacje charytatywne wspomagają bezdomnych, potrzebna jest rządowa strategia, której na razie nie ma.
"Apelujemy do wszystkich przedstawicieli władz publicznych o pomoc w zapewnieniu ochrony zarówno osobom w kryzysie bezdomności, jak i pracownikom organizacji wspierających je" - napisali w apelu do władz, pod którym podsiało się 10 organizacji. Na odpowiedź wciąż czekają.
Wszystkie komentarze
Trzymajcie sie.
A rzad?
Coz, wszystko w zyciu przemija.