– W ubiegłym tygodniu podróże do Krakowa odwołało u mnie ponad 50 dużych grup turystycznych. To są tysiące ludzi. Wszystko przez strach przed koronawirusem. On paraliżuje branżę – mówi Ernest Mirosław, właściciel biura podróży Ernesto Travel zajmującego się turystyką przyjazdową.
Odwołują wycieczki przez koronawirusa
O pierwszych symptomach kłopotów w turystyce mówił „Wyborczej” już pod koniec lutego, gdy wybuchła epidemia koronawirusa w północnych Włoszech. Rząd włoski wydał wtedy zalecenia, by grupy szkolne i młodzieżowe zrezygnowały z podróży. Podobną decyzję wydał Izrael (który teraz zakazał również przyjazdów na teren swojego kraju turystów z krajów podwyższonego ryzyka). W krakowskich biurach podróży posypały się rezygnacje z przyjazdów grup z Włoch i Izraela.
– Ale teraz odwołują przyjazdy już nie tylko te dwa kraje, ale cały świat. Mamy lawinę rezygnacji – mówią przedstawiciele branży turystycznej.
– Przyjazdy odwołały grupy z Hiszpanii, Francji, Portugalii, Szwajcarii, Włoch, z Azji, ze Stanów Zjednoczonych – wylicza Ernest Mirosław. – Zrezygnowało już ponad 90 proc. turystów – zaznacza.
30–40 proc. mniej turystów w Krakowie
Jedni boją się koronawirusa na miejscu, inni lotów i pobytu na lotnisku i ewentualnej kwarantanny. Są też turyści, którzy są zmuszeni do odwołania przyjazdu z powodu zawieszenia lotów przez linię lotniczą. Turyści czekają też na decyzje polityków i zalecenia służb epidemiologicznych w konkretnych krajach.
– Mam na 16 marca zaplanowaną dużą grupę turystów z Włoch. Chcieliby przylecieć, ale do 15 marca obowiązuje zakaz podróży młodzieży i grup szkolnych. Nie wiadomo, czy nie będzie przedłużony – opowiada Ernest Mirosław. Podobne zalecenia obowiązują też m.in. we Francji.
– Teraz jest około 30–40 proc. mniej turystów w Krakowie niż w tym samym czasie w ubiegłym roku – ocenia Rafał Marek, wiceprezes Krakowskiej Izby Turystyki.
Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, szacuje, że tylko z powodu spadku rezerwacji turystów z Włoch i Azji branża turystyczna straciła już ok. 400 mln zł. Dla Krakowa, w którym udział turystyki w PKB wynosi 10 proc., a turyści zostawiają rocznie ponad 7 mld zł (w 2019 r.), może to być ogromny problem. Prezydent Jacek Majchrowski wezwał firmy turystyczne, by przekazywały informacje o skali problemów i propozycje działań. Potem ma się odbyć spotkanie, na którym władze wspólnie z przedstawicielami branży turystycznej zdecydują, jakie działania podjąć, by ograniczyć straty dla turystyki i dla Krakowa.
Oddają turystom zaliczki
Tymczasem biura podróży alarmują, że może być jeszcze gorzej, bo turyści rezygnują nie tylko z przyjazdów do Krakowa w najbliższych tygodniach, ale nawet w lipcu czy sierpniu. – Koronawirus, miejmy nadzieję, do tego czasu już zniknie, ale zaczynamy obawiać się, czy nam to też nie grozi – słyszymy w jednym z krakowskich biur podróży, które musi teraz oddawać turystom zaliczki idące w dziesiątki tysięcy złotych. – Na razie jeszcze funkcjonujemy, ale nie zarabiamy, bo nikt nie rezerwuje wycieczek. Zamiast tego wszyscy domagają się zwrotów zaliczek – opowiada jego przedstawiciel. I wylicza, że z powodu koronawirusa problemy mają też firmy transportowe, hotele, restauracje i firmy kateringowe.
– Nasi klienci właśnie rezerwują wyjazdy wakacyjne, ale wielu z nich może się wstrzymać z decyzjami do czasu wyklarowania się sytuacji, co dla firm działających w branży turystycznej stwarza problemy – przyznaje Paweł Niewiadomski, prezes Organizacji Związków Biur Podróży Unii Europejskiej.
Organizacja zaapelowała do rządu i do Komisji Europejskiej o podjęcie działań, które zminimalizują straty dla turystyki. Zrobiła to po tym, jak na kilka dni przed rozpoczęciem największych targów branży turystycznej na świecie w Berlinie imprezę odwołano. „To wywarło ogromny wpływ na tysiące pracowników branży turystycznej ze 180 krajów” – napisali w liście przedstawiciele branży.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych,
lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej.
Pan prezydent wiedział swoje. No i mamy
A inni po prostu zaczną żebrać w okolicy Rynku. Jeszcze jakby tą elektrykę wyłączyć i szatańskim samochodom zakazać ruchu po Krakowie, to już w ogóle by było jak dawniej.
Z całym szacunkiem, ale jeśli mieszka się w takim mieście jak Kraków, to trzeba liczyć się z niewygodami pt. najazdy turystów. Jeżeli się oczekuje spokoju i braku tłumów, no to proszę wybaczyć, ale nie wybiera się na swój ośrodek życia takiego miasta. Wiem, co mówię, bo mieszkałem w Krakowie przez 8 lat. Już nie mieszkam. Oczywiście nie usprawiedliwia to tabunów nawalonych Anglików, którzy rzygają i sikają publicznie
Chyba coś ci się pomyliło, w Krakowie mieszka sporo osób, którzy tu byli przed restauratorami, hotelarzami, dlaczego to inni mają się przesunąć?
@pafigo_
Proszę Państwa, ale ja (jako mieszkaniec Kazimierza) doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że Kraków jest miastem turystycznym i z obecnością turystów należy się liczyć. Nie rozumiem tylko, dlaczego ma to automatycznie oznaczać zgodę na:
- łamanie przepisów przez biznes turystyczno-rozrywkowy i przymykanie na to oka przez władze
- łamanie ciszy nocnej i nocne ekscesy
- reorganizowanie życia w centrum "pod turystów" i związany z nimi biznes bez żadnej poprawki na interesy i dobrostan mieszkańców i małych przedsiębiorców, przez co mamy, to co mamy - disneyland zamiast dzielnicy miasta
- układ deweloperów i "inwestorów", którzy 3/4 Starego Miasta i przyległości zamienili w jedno wielkie AirBnB, przez co kupno mieszkania jest już poza zasięgiem przeciętnie zarabiającego człowieka
Jeżeli Państwa odpowiedź na wszystkie te problemy to "nie da się, bo wolny rynek", to pozostaje pogratulować niewolniczej mentalności.
Dokładnie tak. 10/10.
krótkowzroczność level master
Naprawdę sądzisz, że to wydzielona, osobna branża, której sukces lub porażka nie wpływa na pozostałe i na poziom dobrobytu w tym mieście?
Hm, na jakie to inne istotne branże turystyka (w to wliczam gastronomię, hotelarstwo itp) ma taki wielki wpływ?
O deweloperce już wiemy, ale ciężko mi poważnie traktować osoby, które widzą pozytywy w masowej budowie "apartamentów pod inwestycję" zamiast normalnych mieszkań.
Z takimi umiejętnościami analitycznymi to raczej daruj sobie komentarze, chyba, że po to, żeby ludzie mieli z nich polew.
Zarzygane ulice i reklamy z tanim alkoholem 24 h nie wymagają żadnych analiz. Im mniej tym lepiej. Spokojnie możesz zainwestować we Lwowie tam teraz takich inwestorów potrzebują.
Tak szybko, to co to za biznesy są? Wszystko przejedzone od razu?
Ja w sobotę mijałem na Kazimierzu około 100 osobową kolumnę Włochów, także jak to działa? Wycieszki szkolne i młodzież nie mogą wyjeżdżać, a inne grupy tak?
Nie wiadomo na ile artykuł jest obiektywny, ponieważ cytuje się (zarówno w tym, jak i w poprzednich artykułach o podobnej tematyce) właściciela tylko jednego biura podróży (które ma siedzibę przy ul. Grodzkiej a organizowane przez nie wycieczki mają profil głównie "religijny").
Z owym właścicielem miałam (nie)przyjemność w 2012 roku - byłam studentką 5-go roku filologii rzadkiego, ale popularnego już wtedy u pracodawców języka, z rocznym doświadczeniem zawodowym - Pan Ernest bardzo chciał żebym u niego pracował na umowę-zlecenie, bardzo za 8zł/h netto. Był bardzo wzburzony, gdy odmówiłam pracy za takie pieniądze. Dla porównania: w 2007 roku, pracując przez wakacje "na zmywaku", zarabiałam 7zł/h na rękę. Dlatego bardzo przepraszam jeśli kogoś uraziłam, ale czytając ten artykuł odezwał się w mojej głowie chochlik, który niestety, ale złośliwie zachichotał.