Działki sąsiadujące z zalewem Zakrzówek staną się użytkiem ekologicznym - taką decyzję podjęli w środę miejscy radni. Nie brakuje jednak obaw, że ochrona zieleni przed zabudową może narazić budżet Krakowa na wielomilionowe straty.
Projekt uchwały o utworzeniu na terenach pomiędzy ul. św. Jacka a ul. Wyłom użytku ekologicznego przygotowali radni z klubu PiS. Pierwotnie – jeszcze przed wakacjami – zarówno oni, jak i radni PO pracowali nad tym, by wokół zalewu Zakrzówek utworzyć zespół parkowo-krajobrazowy. Taką formę ochrony postulowali wówczas aktywiści i ekolodzy, w obawie, że deweloperzy wkrótce zabudują zielone łąki blokami. Na to bowiem pozwala plan miejscowy.
Skrzydła modraszka
Teraz temat powrócił na salę obrad rady miasta, ale w nieco zmienionej formie. – Uchwalenie użytku ekologicznego przede wszystkim spowoduje, że na obszarze objętym planem miejscowym, który umożliwia zabudowę wielorodzinną, pojawi się dodatkowa procedura dla inwestora. Będzie on musiał uzyskać pozwolenie na realizację inwestycji od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dzięki temu w bezpieczny sposób zapewnimy ochronę przed intensywną zabudową tego terenu – przekonywał do konieczności przyjęcia uchwały Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu PiS.
Wszystkie komentarze
"Idee bez pieniędzy to utopia" - pan Kośmider jest radnym (jeśli się nie mylę) od ponad 20 lat. Gdyby kilkanaście lat temu wzniecił rozkosz i nie dopuścił do sprzedaży Zakrzówka Portugalczykom, to dzisiaj w ogóle nie byłoby tematu, a utopia byłaby rzeczywistością.
Na nic zdały się protesty ws. Zakrzówka. Krakowscy radni przyjęli plan miejscowy dla obszaru św. Jacka-Twardowskiego, który dopuszcza częściową zabudowę pomiędzy ulicami Wyłom i św. Jacka. Gdy plan przyjęto, aktywiści krzyczeli "hańba" i "sprzedawczyki".
Urzędnicy i radni, którzy poparli plan (z PO i klubu prezydenckiego) uważają, że to kompromisowe rozwiązanie. - Po raz kolejny w tej kadencji rada miasta wykazała się troską o zachowanie ładu przestrzennego w naszym mieście, podejmując słuszną decyzję w sprawie przyjęcia tego planu ? mówiła wiceprezydent Krakowa ds. rozwoju miasta Elżbieta Koterba.
Zarządzanie miastem to cały czas walka ze sprzecznymi interesami.
Gdy nie ma planów rozwoju miasta z horyzontem 50 lat - do roku 2070 to takie problemy będą codziennością.
Ale czy stać nas mentalnie na takie wizjonerstwo ???