Ponad 10 lat temu, po śmiertelnych wypadkach młodych, ale wprawnych turystów: Janka Schoena oraz Kasi Mazurek, przewodniczka tatrzańska Irena Rubinowska oraz reżyser Piotr Mikucki wystosowali apel o przekształcenie Orlej Perci w via ferratę. Nie chcieli całkowitego zdjęcia sztucznych ułatwień, co postulowali niektórzy przewodnicy czy ratownicy. Zaproponowali zastąpienie łańcuchów stalowymi linami do asekuracji, które są znane na przykład z Włoch.
Via ferrata, czyli droga żelazna, to droga wspinaczkowa zabezpieczona stalowymi linami wraz z ułatwieniami: klamrami, drabinkami, a nawet mostkami. Choć kojarzone są z budowanymi na potrzeby wojsk szlakami podczas I wojny światowej, pierwsze via ferraty powstały wraz z rozwojem turystyki w Alpach jeszcze w XIX w.
Apel, który do dzisiaj podpisało ponad 10 tys. osób, wywołał ożywioną dyskusję w środowisku przewodników, ratowników i turystów. Choć żadne organizacje czy instytucje związane z Tatrami nie zajęły oficjalnego stanowiska, wielu znanych przewodników i ratowników zabierało głos w sprawie. Podkreślali, że prezentują swoje prywatne poglądy.
Decyzja o ewentualnych zmianach należy do władz Tatrzańskiego Parku Narodowego. W mediach inicjatywę komentowali dyrektorzy TPN-u, zarówno ówczesny Paweł Skawiński, jak i obecny Szymon Ziobrowski. Ton ich wypowiedzi był podobny: TPN nie pali się do przekształcenia Orlej Perci.
Podjęto jednak ważną decyzję. W lipcu 2007 roku na fragmencie szlaku między Zawratem a Kozim Wierchem (z wyłączeniem przejścia przez Kozią Przełęcz) został wprowadzony ruch jednokierunkowy. Zmianę docenia Rubinowska, która podkreśla, że przejście w rejonie Koziej Przełęczy Wyżniej oraz Koziego Wierchu jest najtrudniejszym miejscem na całym szlaku.
Główny postulat nie został spełniony. – Jestem radykalna w swych poglądach, ale to, co postulujemy w naszym wciąż aktualnym apelu, służy poprawie bezpieczeństwa – mówi Rubinowska. Uważa, że władze TPN są oporne na wszelkie nowoczesne inicjatywy.
Czy via ferrata poprawiłaby bezpieczeństwo? Dyskusja, którą toczą przewodnicy, a także ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, jest na razie czysto teoretyczna.
Przeciwnicy wprowadzenia via ferraty używają argumentów odwołujących się do estetyki czy tradycji, a także ulegania wpływom lobby przewodnickiego. Jednak największe wątpliwości wynikają z obserwacji zachowań turystów w Tatrach. – Nie ma idealnego rozwiązania. Postulat nie jest bezsensowny, ale wprowadzenie via ferraty skończyłoby się tym, że zdecydowana większość osób szłaby nieprzygotowana, bez odpowiedniego sprzętu – podkreśla Tomasz Nodzyński, wysokogórski przewodnik tatrzański. – Podobnie działoby się, gdyby z Orlej Perci usunięto wszelkie ułatwienia. W świadomości turystów mocno funkcjonuje ten, a nie inny sposób pokonywania tego szlaku. Zmiana mentalności byłaby bardzo ciężka – mówi i konkluduje: – Zamiast poprawy bezpieczeństwa, byłoby pogorszenie.
Można sobie wyobrazić, co mogłoby się wydarzyć, gdyby ktoś bez uprzęży i lonży próbował używać stalowej linki asekuracyjnej tak jak łańcucha do podciągnięcia się w trudniejszych miejscach.
Rubinowska ripostuje: – Świat idzie do przodu. Na Zachodzie prawie nigdzie nie ma archaicznych łańcuchów.
Nie należy się spodziewać, że nastąpi radykalna zmiana w podejściu władz parku narodowego do Orlej Perci. Ma tego świadomość Rubinowska, która nie kryje irytacji: – Musi się zmienić ekipa.
Jak zatem dzisiaj w bezpieczny sposób turysta może realizować ideę Franciszka Henryka Nowickiego i „iść samymi szczytami od rana do wieczora i mieć ciągle widok szczytowy”? Jak powinien się przygotować?
Cennych rad udziela w wywiadzie Adam Marasek. Bezwzględnie elementem wyposażenia każdego turysty na Orlej Perci powinien być kask. W tym zgadzają się wszyscy rozmówcy. – Bez oporów przyjmujemy, że jeżdżąc na rowerze, należy włożyć kask, podobnie na nartach – mówi Nodzyński. – Czymś naturalnym powinno więc być to, że używamy go w terenie niebezpiecznym, w którym może nam spaść kamień na głowę, gdzie skutki upadku i uderzenia głową w skałę mogą być fatalne – dodaje.
Dzisiaj widok osoby w kasku na Orlej Perci nikogo nie dziwi, choć jeszcze parę lat temu mało kto ich używał. – W ofercie znajdziemy dużą liczbę modeli. Różnią się użytymi materiałami. Najbardziej polecane są piankowe poliuretanowe kaski, ponieważ najlepiej amortyzują upadki. Poza tym skóra na głowie nie męczy się tak bardzo jak w przypadku kasków wykonanych z plastiku – mówi sprzedawca z jednego z krakowskich sklepów. Ceny: od 200 do 700 zł. Najdroższe są te najlżejsze.
I Rubinowska, i Marasek, i Nodzyński wskazują na możliwość używania zestawu via ferratowego, czyli uprzęży oraz lonży przy istniejących ułatwieniach. Można by go stosować w trudniejszych miejscach, także by uniknąć potrącenia w tłoku oraz w mniej sprzyjających warunkach pogodowych, kiedy skały są mokre.
Trzeba podkreślić, że prawidłowe używanie zestawu via ferratowego, z przepinaniem między kotwami, zajmuje trochę więcej czasu. Turysta porusza się nieco wolniej, czasem karabinek się klinuje przy łańcuchu.
Koszt lonży to ok. 500 zł, zaś ceny uprzęży wahają się od 200 do 600 zł. Sprzęt można jednak wypożyczyć m.in. w Zakopanem, a także w niektórych tatrzańskich schroniskach. Koszt: kilkadziesiąt złotych dziennie.
Tym, którzy czują się silni fizycznie, ale nie mają doświadczenia i nie mają pewności, czy podołają trudom wycieczki, pozostaje możliwość wynajęcia przewodnika. – Panuje poczucie, że to obciach. Przecież tylu ludzi przeszło Orlą Perć bez pomocy. Ale są klienci zainteresowani tą usługą – mówi Nodzyński. Podkreśla, że najczęściej jego rola sprowadza się do „podwyższania poziomu pewności turysty”: zwrócenia uwagi na trudniejsze miejsca, podpowiedzi.
Wspomina klienta, który wcześniej wolał wycieczki w Tatrach Zachodnich, bał się ekspozycji. Wspólna wycieczka Orlą Percią dodała mu odwagi, Dziś chodzą razem po drogach wspinaczkowych. Trudno o lepszy przykład postawy, o której ponad sto lat temu ksiądz Gadowski pisał: „Chwile takie są nie przepłacone. Wznoszą one człowieka ponad troski życia powszechnego, ukazują mu stosunki ludzkie jakby gdzieś z nadobłocznej, orlej perspektywy, koją wzruszenia duszy, czynią każdego lepszym, szlachetniejszym”.
współpraca: Kinga Skalniak, Estera Świgoniak
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Zmiana szlaku na via ferrata nie powoduje że jest łatwiejszy ani trudniejszy. Jest może odrobinę trudniejszy jeśli stosować się do idei ferraty czyli trzymać się tylko skały bez pomagania sobie chwytaniem za linę, więc przejście miejsc gdzie były drabinki czy łańcuch jest trochę trudniejsze. Ale przede wszystkim jest o wiele bezpieczniej bo konsekwencje odpadnięcia są o wiele mniej poważne.
> przydałoby się też ubezpieczenie w cenie biletu
przecież jest, TPN odprowadza od każdego biletu opłatę na TOPR
i jeszcze kontrola obuwia.
Jakiego obuwia? Buty nie gwarantują bezpieczeństwa. Zwłaszcza ?górskie trepy?. Ja od lat chodzę w sandałach
(Keen), w plecaku noszę klasyczne Maindle. Jak mawiał klasyk - Władysław Cywiński - w górach chodzimy w butach wygodnych.
Też często chodzę w sandałach (odpowiednich), buciory w razie przypuszczenia możliwości uzasadnionej potrzeby w plecaku. I narażam się na podejrzliwe spojrzenia ortodoksów, raz nawet musiałam się tłumaczyć że wiem co robię :D. W różnych bucikach już łaziłam, miały wspólny mianownik - były maksymalnie wygodne, przy uwzględnieniu wymogów przewidywanej drogi.
Mój częsty towarzysz górskich galopad,syn gazdów gdzie od pieluch letniskowy żywot lata całe mi upływał,do tych podniebnych łazęg dziś nieznanych jak Koszysta,Miedziane,Opalone,/o Orlej nie wspominam,bo to oczywiste/chadzał w kierpcach.Trzeba umieć poruszać się i w skale i na hali po piarżyskach i maliniakach.Ot i tyle.
Najwięcej wypadków w Tatrach jest w rejonie Giewontu.
To jest mit. Najwięcej ginie na Rysach i Orlej (wliczając Świnicę i szlaki poboczne)
"w rejonie Orlej Perci dochodzi do 12 proc. wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach. Prawie dwa razy więcej niż na Giewoncie i blisko trzy razy więcej niż na Rysach" - Czyli jednak na Giewoncie jest 1,5 raza więcej wypadków niż na Rysach.
najlepiej wyjde po 17, wroce GOPR uberem