Orla Perć wzbudza dreszcz emocji. Ci, którzy ją przeszli, wspominają zapierające dech w piersiach widoki, przepaści, pokonywanie własnych słabości. Czują się członkami elitarnej wśród turystów grupy. Wyobraźnię tych, którzy dopiero planują wycieczkę, pobudzają hasła: żleb Honoratki, drabinka nad Kozią czy Kozie Czuby. Niestety, dla ponad 120 turystów Orla Perć była ostatnim szlakiem w ich życiu.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Ponad 10 lat temu, po śmiertelnych wypadkach młodych, ale wprawnych turystów: Janka Schoena oraz Kasi Mazurek, przewodniczka tatrzańska Irena Rubinowska oraz reżyser Piotr Mikucki wystosowali apel o przekształcenie Orlej Perci w via ferratę. Nie chcieli całkowitego zdjęcia sztucznych ułatwień, co postulowali niektórzy przewodnicy czy ratownicy. Zaproponowali zastąpienie łańcuchów stalowymi linami do asekuracji, które są znane na przykład z Włoch.

Via ferrata, czyli droga żelazna, to droga wspinaczkowa zabezpieczona stalowymi linami wraz z ułatwieniami: klamrami, drabinkami, a nawet mostkami. Choć kojarzone są z budowanymi na potrzeby wojsk szlakami podczas I wojny światowej, pierwsze via ferraty powstały wraz z rozwojem turystyki w Alpach jeszcze w XIX w.

Apel, który do dzisiaj podpisało ponad 10 tys. osób, wywołał ożywioną dyskusję w środowisku przewodników, ratowników i turystów. Choć żadne organizacje czy instytucje związane z Tatrami nie zajęły oficjalnego stanowiska, wielu znanych przewodników i ratowników zabierało głos w sprawie. Podkreślali, że prezentują swoje prywatne poglądy.

Jednokierunkowy fragment Orlej Perci

Decyzja o ewentualnych zmianach należy do władz Tatrzańskiego Parku Narodowego. W mediach inicjatywę komentowali dyrektorzy TPN-u, zarówno ówczesny Paweł Skawiński, jak i obecny Szymon Ziobrowski. Ton ich wypowiedzi był podobny: TPN nie pali się do przekształcenia Orlej Perci.

Podjęto jednak ważną decyzję. W lipcu 2007 roku na fragmencie szlaku między Zawratem a Kozim Wierchem (z wyłączeniem przejścia przez Kozią Przełęcz) został wprowadzony ruch jednokierunkowy. Zmianę docenia Rubinowska, która podkreśla, że przejście w rejonie Koziej Przełęczy Wyżniej oraz Koziego Wierchu jest najtrudniejszym miejscem na całym szlaku.

Główny postulat nie został spełniony. – Jestem radykalna w swych poglądach, ale to, co postulujemy w naszym wciąż aktualnym apelu, służy poprawie bezpieczeństwa – mówi Rubinowska. Uważa, że władze TPN są oporne na wszelkie nowoczesne inicjatywy.

Czy via ferrata poprawiłaby bezpieczeństwo? Dyskusja, którą toczą przewodnicy, a także ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, jest na razie czysto teoretyczna.

Przeciwnicy wprowadzenia via ferraty używają argumentów odwołujących się do estetyki czy tradycji, a także ulegania wpływom lobby przewodnickiego. Jednak największe wątpliwości wynikają z obserwacji zachowań turystów w Tatrach. – Nie ma idealnego rozwiązania. Postulat nie jest bezsensowny, ale wprowadzenie via ferraty skończyłoby się tym, że zdecydowana większość osób szłaby nieprzygotowana, bez odpowiedniego sprzętu – podkreśla Tomasz Nodzyński, wysokogórski przewodnik tatrzański. – Podobnie działoby się, gdyby z Orlej Perci usunięto wszelkie ułatwienia. W świadomości turystów mocno funkcjonuje ten, a nie inny sposób pokonywania tego szlaku. Zmiana mentalności byłaby bardzo ciężka – mówi i konkluduje: – Zamiast poprawy bezpieczeństwa, byłoby pogorszenie.

Można sobie wyobrazić, co mogłoby się wydarzyć, gdyby ktoś bez uprzęży i lonży próbował używać stalowej linki asekuracyjnej tak jak łańcucha do podciągnięcia się w trudniejszych miejscach.

Rubinowska ripostuje: – Świat idzie do przodu. Na Zachodzie prawie nigdzie nie ma archaicznych łańcuchów.

Nie należy się spodziewać, że nastąpi radykalna zmiana w podejściu władz parku narodowego do Orlej Perci. Ma tego świadomość Rubinowska, która nie kryje irytacji: – Musi się zmienić ekipa.

Dzisiaj widok osoby w kasku na Orlej Perci nie dziwi

Jak zatem dzisiaj w bezpieczny sposób turysta może realizować ideę Franciszka Henryka Nowickiego i „iść samymi szczytami od rana do wieczora i mieć ciągle widok szczytowy”? Jak powinien się przygotować?

Cennych rad udziela w wywiadzie Adam Marasek. Bezwzględnie elementem wyposażenia każdego turysty na Orlej Perci powinien być kask. W tym zgadzają się wszyscy rozmówcy. – Bez oporów przyjmujemy, że jeżdżąc na rowerze, należy włożyć kask, podobnie na nartach – mówi Nodzyński. – Czymś naturalnym powinno więc być to, że używamy go w terenie niebezpiecznym, w którym może nam spaść kamień na głowę, gdzie skutki upadku i uderzenia głową w skałę mogą być fatalne – dodaje.

Dzisiaj widok osoby w kasku na Orlej Perci nikogo nie dziwi, choć jeszcze parę lat temu mało kto ich używał. – W ofercie znajdziemy dużą liczbę modeli. Różnią się użytymi materiałami. Najbardziej polecane są piankowe poliuretanowe kaski, ponieważ najlepiej amortyzują upadki. Poza tym skóra na głowie nie męczy się tak bardzo jak w przypadku kasków wykonanych z plastiku – mówi sprzedawca z jednego z krakowskich sklepów. Ceny: od 200 do 700 zł. Najdroższe są te najlżejsze.

I Rubinowska, i Marasek, i Nodzyński wskazują na możliwość używania zestawu via ferratowego, czyli uprzęży oraz lonży przy istniejących ułatwieniach. Można by go stosować w trudniejszych miejscach, także by uniknąć potrącenia w tłoku oraz w mniej sprzyjających warunkach pogodowych, kiedy skały są mokre.

Trzeba podkreślić, że prawidłowe używanie zestawu via ferratowego, z przepinaniem między kotwami, zajmuje trochę więcej czasu. Turysta porusza się nieco wolniej, czasem karabinek się klinuje przy łańcuchu.

Koszt lonży to ok. 500 zł, zaś ceny uprzęży wahają się od 200 do 600 zł. Sprzęt można jednak wypożyczyć m.in. w Zakopanem, a także w niektórych tatrzańskich schroniskach. Koszt: kilkadziesiąt złotych dziennie.

Na Orlą Perć z przewodnikiem

Tym, którzy czują się silni fizycznie, ale nie mają doświadczenia i nie mają pewności, czy podołają trudom wycieczki, pozostaje możliwość wynajęcia przewodnika. – Panuje poczucie, że to obciach. Przecież tylu ludzi przeszło Orlą Perć bez pomocy. Ale są klienci zainteresowani tą usługą – mówi Nodzyński. Podkreśla, że najczęściej jego rola sprowadza się do „podwyższania poziomu pewności turysty”: zwrócenia uwagi na trudniejsze miejsca, podpowiedzi.

Wspomina klienta, który wcześniej wolał wycieczki w Tatrach Zachodnich, bał się ekspozycji. Wspólna wycieczka Orlą Percią dodała mu odwagi, Dziś chodzą razem po drogach wspinaczkowych. Trudno o lepszy przykład postawy, o której ponad sto lat temu ksiądz Gadowski pisał: „Chwile takie są nie przepłacone. Wznoszą one człowieka ponad troski życia powszechnego, ukazują mu stosunki ludzkie jakby gdzieś z nadobłocznej, orlej perspektywy, koją wzruszenia duszy, czynią każdego lepszym, szlachetniejszym”.

współpraca: Kinga Skalniak, Estera Świgoniak

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    No dobrze, przeczytałem artykuł i nadal nie wiem, czy chodzi o ułatwienie przejścia Orlą Percią czy zwiększenie trudności tego szlaku, żeby przypadkowy turysta nie porywał się na ten szlak. Jakoś to tak mętnie napisane, że nie wiadomo o co chodzi.
    @waldeck_13
    Zmiana szlaku na via ferrata nie powoduje że jest łatwiejszy ani trudniejszy. Jest może odrobinę trudniejszy jeśli stosować się do idei ferraty czyli trzymać się tylko skały bez pomagania sobie chwytaniem za linę, więc przejście miejsc gdzie były drabinki czy łańcuch jest trochę trudniejsze. Ale przede wszystkim jest o wiele bezpieczniej bo konsekwencje odpadnięcia są o wiele mniej poważne.
    już oceniałe(a)ś
    9
    1
    wycięcie łańcuchów proponował już W. Cywiński a on nie był chyba pierwszy. wycięcie łańcuchów przy umożliwieniu zakładaniu asekuracji zatrzymałoby część ludzi z lękiem wysokości czy kompletnym brakiem umiejętności poruszania się w skale. przydałoby się też ubezpieczenie w cenie biletu i likwidacja bufetów piwnych.....
    @gowin1
    > przydałoby się też ubezpieczenie w cenie biletu
    przecież jest, TPN odprowadza od każdego biletu opłatę na TOPR
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @gowin1
    i jeszcze kontrola obuwia.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @mini1426444490387konto
    Jakiego obuwia? Buty nie gwarantują bezpieczeństwa. Zwłaszcza ?górskie trepy?. Ja od lat chodzę w sandałach
    (Keen), w plecaku noszę klasyczne Maindle. Jak mawiał klasyk - Władysław Cywiński - w górach chodzimy w butach wygodnych.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    @62robert
    Też często chodzę w sandałach (odpowiednich), buciory w razie przypuszczenia możliwości uzasadnionej potrzeby w plecaku. I narażam się na podejrzliwe spojrzenia ortodoksów, raz nawet musiałam się tłumaczyć że wiem co robię :D. W różnych bucikach już łaziłam, miały wspólny mianownik - były maksymalnie wygodne, przy uwzględnieniu wymogów przewidywanej drogi.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    @gowin1
    Mój częsty towarzysz górskich galopad,syn gazdów gdzie od pieluch letniskowy żywot lata całe mi upływał,do tych podniebnych łazęg dziś nieznanych jak Koszysta,Miedziane,Opalone,/o Orlej nie wspominam,bo to oczywiste/chadzał w kierpcach.Trzeba umieć poruszać się i w skale i na hali po piarżyskach i maliniakach.Ot i tyle.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Nie widzę potrzeby. Nie ma obowiązku, by każdy absolutnie wyposażony tylko w chęci musiał iść na Orlą Perć. Na tej samej zasadzie nie każde szczyty alpejskie są dostępne dla doświadczonego turysty, który schodził Tatry wszerz i wzdłuż, ale nie ma przygotowania taternickiego. Skończy się tym, że będziemy mieli z Orlej Perci w sezonie Rysy II w klapkach i japonkach (bo przecież internety pisały, że ułatwili, to co, ja nie dam rady ?).
    już oceniałe(a)ś
    15
    2
    Ja bez żadnego trybu.
    Najwięcej wypadków w Tatrach jest w rejonie Giewontu.
    @zdradziecka_morda
    To jest mit. Najwięcej ginie na Rysach i Orlej (wliczając Świnicę i szlaki poboczne)
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @pandorski
    "w rejonie Orlej Perci dochodzi do 12 proc. wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach. Prawie dwa razy więcej niż na Giewoncie i blisko trzy razy więcej niż na Rysach" - Czyli jednak na Giewoncie jest 1,5 raza więcej wypadków niż na Rysach.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Z Orlej bardzo często spadają ludzie świetnie wyposażeni więc nie gadajcie że tylko nieprzygotowani giną. Dolomity są kilkadziesiąt razy większe od Tatr a wypadków jest mniej. Totalnie nie rozumiem przeciwników via ferraty, Co w tym złego że przestaną ginąć ludzie? Mam za sobą kilkanaście szlaków z via ferratami. Są fantastyczne. Kto nie chodził nie powinien się wypowiadać bo nie rozumie o czym mówi.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    mam nowe klapki, musze orla perc przetestowac
    najlepiej wyjde po 17, wroce GOPR uberem
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Szedłem Orlą Percią kilkanaście razy, w tym Zawrat-Kozia - 7 razy, a Krzyżne-Granaty (w obie strony) po razie, plus wiele cząstek. Na początku bez stosowania (trzymania się) łańcuchów, teraz, niestety, często z nimi... . Uważam pomysł za nierozważny. Nieco "szpanerski", ale nierozsądny. To nie łańcuchy lub drabinki winne były nieszczęść. Tak jak i nie via ferrata byłaby rozwiązaniem. Pomylono pojęcia, przyczyny ze skutkami, źle zdiagnozowano problem. Zostawcie tak, jak jest, można by ewentualnie na Zawracie postawić jakąś zachętę do przejścia do 5 Stawów, np. na dobre ciasto lub coś tam, i lekko zniechęcające do pchania się w kierunku Honoratki... . Tak jak pułkownik w Czterech pancernych mówił "zostawcie psa...", tak i ja mówię: zostawcie Orlą ...
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Cytując klasyka "pomysł z czapy" :) Tydzień temu przeszedłem Orlą od Zawratu do Żlebu Kulczyńskiego (tamtędy zejście). Najniebezpieczniejsze są nie miejsca z łańcuchami (tam praktycznie nie ma wypadków) tylko wąskie ekspozycyjne granie i miejsca bez łańcuchów (np. ww. żleb). Dlatego dla pewności i bezpieczeństwa via ferrata musiała by być niemal przez całą Orlą i na większości szlaków podejściowych. Dlatego to jest pomysł z czapy...
    już oceniałe(a)ś
    8
    6