Jesteśmy zwykłymi turystami, kochamy góry i chcemy podzielić się naszą pasją i wieloletnim doświadczeniem. Chcemy pokazać, że Tatry nadal będą magiczne, nadal będą przyciągały, a frajda z chodzenia po nich będzie jeszcze większa, jeżeli będziemy to robić rozważnie - mówi Jan Cięciak, prezes Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego im. Adolfa Hyły.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Piotr Gądek: Dlaczego chodzi pan w góry?

Jan Cięciak: Są magiczne, przyciągają swoim pięknem, pozwalają oderwać się od rzeczywistości i z dystansu popatrzeć na problemy, które są na dole. A poza tym jest to przyjemny wysiłek, który daje energię do działania na co dzień. Wędruję teraz po Tatrach przynajmniej raz w miesiącu – polecono mi to w mediach społecznościowych. To niesamowite, jak podczas tych – co najmniej – 12 wizyt w ciągu roku zmienia się tam przyroda, jak Tatry zmieniają się w zależności od pory roku.

Pamięta pan swoją pierwszą górską wycieczkę?

– Dzięki rodzinie góry były mi pokazywane od dziecka, stąd moja miłość do nich. Teraz staram się chodzić z 4-letnią córką. Oczywiście, są to krótkie trasy, ale widzę, że ten świat też zaczyna ją pasjonować, podoba jej się w górach. Ostatnio byliśmy razem na Nosalu. Popatrzyła stamtąd na Giewont, wysłuchała historii o śpiącym rycerzu i stwierdziła, że musimy tam iść i ona go obudzi.

W jakim wieku można zabierać dzieci w Tatry?

– Najważniejsze to nie szkodzić. To musi być przyjemność dla dziecka. Wycieczka w góry nie może kojarzyć się ze strachem, być traumą. Najlepiej, żeby dzieci chodziły w towarzystwie innych dzieci. W trakcie wycieczek z dziećmi trzeba starać się zaciekawiać je przyrodą. Góry przyciągają nas przecież nie tylko potęgami szczytów, ale też pięknem przyrody. Można dzieciom o tym opowiadać, zaintrygować. Chodzi o to, żeby odwrócić uwagę od żmudnego marszu. Chodzenie po górach daje niesamowitą możliwość nauki i zachwycenia się światem. Nie ma lepszego sposobu, żeby poznać piętrowe ułożenie roślinności górskiej, niż wyprawa np. na Halę Gąsienicową.

Z małym dzieckiem można chodzić na wycieczki, niosąc je w nosidle. A z większym zacząć od tatrzańskich dolinek, szlaków pod reglami. Wiele zależy od charakteru i kondycji dziecka. Pamiętajmy jednak, że wybierając się w góry, oddalamy się od bezpiecznego miejsca, w którym można się schronić. Na zejście musimy mieć zarezerwowany podobny czas do tego, który poświęciliśmy na wejście. Jako 12-latek robiłem już pierwsze trasy na Orlej Perci, ale byłem do tego dobrze przygotowany. Pogoda była pewna, kondycja wcześniej zrobiona.

Widok z okolic Przełęczy Krzyżne na Dolinę Pięciu Stawów.
Widok z okolic Przełęczy Krzyżne na Dolinę Pięciu Stawów.  MARCIN STĘPIEN

Chodząc po górach, często widuje pan niebezpieczne sytuacje, które wynikają z bezmyślności turystów?

– To raczej kwestia braku doświadczenia. Orla Perć jest dobrym przykładem. To szlak otwarty dla wszystkich, gdzie każdy może wejść, nie trzeba wynajmować przewodnika. Stąd u niektórych rodzi się przekonanie: „skoro Orla Perć jest otwarta, to i my damy radę”. Jeżeli kończy się to tylko na strachu i chwilowym wstrzymaniu ruchu na szlaku, by się przełamać i przejść trudny odcinek, to dobrze. Ale może skończyć się znacznie gorzej. Od ratowników TOPR słyszymy ciągle o przypadkach, które wołają o pomstę do nieba. W Tatry wybierają się osoby kompletnie nieprzygotowane. Stwarzają zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i dla ratowników. Pamiętajmy, że decyzje, które podejmujemy w górach, mogą mieć wpływ także na bezpieczeństwo innych.

Jako Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Adolfa Hyły postawiliście sobie za cel m.in. dbanie o bezpieczeństwo w górach. Co robicie?

– Samo stowarzyszenie powstało w ub.r. w związku ze 120. rocznicą urodzin Adolfa Hyły. To wuj mojej mamy, który namalował obraz „Jezu, ufam Tobie” – znany na całym świecie wizerunek Jezusa Miłosiernego, znajdujący się w Łagiewnikach.

Jesteśmy zwykłymi turystami, kochamy góry i chcemy podzielić się naszą pasją i wieloletnim doświadczeniem. Chcemy pokazać, że Tatry nadal będą magiczne, nadal będą przyciągały, a frajda z chodzenia po nich będzie jeszcze większa, jeżeli będziemy to robić rozważnie. Impulsem były ubiegłoroczne wydarzenia na drodze z Morskiego Oka, gdy kilkudziesięciu turystów z dziećmi utknęło na szlaku, bo zaskoczyły ich ciemności. Narodził się pomysł, by zrobić projekt edukacyjny „Bezpieczni i rozważni w Tatrach”. Chcieliśmy pokazać, że dzięki prostym zasadom góry mogą być bezpieczne. Musimy też pamiętać, że jesteśmy w tym dzikim, pięknym środowisku tylko gośćmi i należy to uszanować. We współpracy z TPN wydaliśmy broszurę „ABC tatrzańskiego turysty”, zawierającą podstawowe informacje o zasadach poruszania się na szlakach i o tym, jak należy się przygotować do wyjścia w Tatry. W środku zamieściliśmy także schemat szlaków turystycznych i czasów ich przejść, dzięki temu ta broszura lądowała w plecakach. I mamy nadzieję, że do tej pory ciągle w nich jest. Tatry przyciągają co roku coraz to nowe rzesze turystów i czasami brakuje im doświadczenia – to z myślą o nich było to wydawnictwo.

Teraz mamy wakacje, pogoda sprzyja wyprawom w wyższe partie gór. Realizujemy projekt „Orla Perć – tradycja i współczesność”. Chcemy zwrócić w ten sposób uwagę na szczególne zasady na tym najbardziej wymagającym otwartym szlaku turystycznym w Tatrach. Dodatkowym asumptem jest przypadająca w tym roku 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Zwracamy uwagę, że to właśnie w Tatrach, na Orlej Perci, wykuwały się charaktery polskich patriotów – przez trudność tego szlaku, wysiłek, który trzeba podjąć, niebezpieczeństwa, z którymi trzeba się zmierzyć. Wielu z tych, którzy chodzili po górach i zdobywali tatrzańskie szczyty, było później twórcami Polski niepodległej. Patriotyzm to przecież także umiłowanie polskiej przyrody, polskich gór.

W ramach tego projektu namawiacie też turystów do bezpiecznego zdobywania Orlej Perci, czyli z zestawem do autoasekuracji.

– To szlak otwarty, ale i szalenie niebezpieczny: wielkie przepaście, wielkie ekspozycje... Oczywiście, twórcy Orlej Perci zapewnili sztuczne ułatwienia: łańcuchy, drabinki, klamry. Świat poszedł jednak do przodu od tego czasu i mamy możliwość korzystania ze sprzętu, który zwiększa bezpieczeństwo. W normalnej sytuacji, gdy stracimy na chwilę równowagę, poślizgniemy się, kończy się to zazwyczaj niegroźnym upadkiem. A na Orlej Perci może się to skończyć śmiercią. Dzięki zastosowaniu uprzęży z lonżą do autoasekuracji mamy pewność, że nic groźnego nam się nie stanie. Oczywiście, niesie to też pewne minusy, bo czas przejścia się wydłuża, ale góry są zawsze, poczekają. Lepiej wędrować po niebezpiecznym szlaku, będąc w pełni zabezpieczonym. Należy też pamiętać o kasku: to przepaściste tereny, nawet niewielki odłamek skalny może zabić. W sierpniu, też w ramach naszej akcji, powstanie film instruktażowy o tym, jak poruszać się po tym wyjątkowym szlaku

Jakie szlaki poleca pan tym, którzy chcą przygotować się na Orlą Perć?

– Prowadząc akcję „Bezpieczni i rozważni w Tatrach”, zachęcaliśmy turystów, którzy nie mają doświadczenia, a chcą iść na Giewont, by lepiej wcześniej przeszli się Doliną Kondratową, następnie wybrali się na Halę Gąsienicową. Wcześniej trzeba poznać tatrzańską przyrodę, przekonać się, że pogoda w Tatrach może się zmienić, że my sami też możemy mieć słabszy kondycyjnie dzień. I z takim skromnym bagażem doświadczeń dopiero można ruszyć na pierwsze łańcuchy na Giewoncie i zajrzeć w przepaść w stronę Doliny Strążyskiej.

A jeśli chodzi o Orlą Perć – to zanim na nią wyruszymy, dobrze jest zaznajomić się z łańcuchami na innym, łatwiejszym szlaku czy sprawdzić, jak wygląda kontakt ze skałą – tu polecam szlak na Kościelec, na którym nie ma żadnych ułatwień. Nie od razu musimy przechodzić najtrudniejsze fragmenty Orlej, warto może zacząć od samych Granatów.

Co dalej z Orlą Percią? Powinien tam obowiązywać limit wejść?

– Tłum na szlaku na pewno obniża przyjemność wędrowania, ale i poziom bezpieczeństwa. Z drugiej strony jest jednak problem z podjęciem decyzji, że komuś pozwalamy wejść, a komuś innemu nie. To nie jest proste. Powinniśmy jednak o tym rozmawiać.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Okej, autoasekuracja na Orlej Perci ale tylko w przypadku, gdy cały szlak będzie jednokierunkowy. Gdy z przeciwnej strony raz szedł ojciec z może 10-12 letnim synem, obaj mieli lonże i kaski, naprawdę budziło to podziw dla rozsądku ojca. Ale problemem było to, że kiedy oni obaj się przepinali, inni musieli ustępować im miejsca, by mogli przejść, albo ich omijać. W tej sytuacji ojciec i syn byli bezpieczni, ale omijający ich już wręcz przeciwnie. A co by było, gdyby z przeciwnych stron nadeszły dwa zespoły z lonżami? Który miałby się wypinać i ustępować miejsca?
    już oceniałe(a)ś
    9
    1