- Przepisy są bezlitosne: określają, ile razy w miesiącu u chorego dziecka ma się pojawić pielęgniarka, ile razy rehabilitant i psycholog. Ale gdybyśmy się tych wytycznych trzymali, to połowa naszych domów byłaby nieszczęśliwa. U nas liczy się czas, kontakt, rozmowa - wyjaśnia dr Krzysztof Nawrocki, dyrektor medyczny Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci, które od 16 lat pomaga dzieciom i ich rodzinom w całym regionie.
Dlatego hospicjum najpierw przyjeżdża do domu chorego dziecka, obserwuje i pyta: o potrzeby rodziny, o potrzeby dziecka. Zdarza się potem, że rehabilitant do jednego z podopiecznych jeździ nawet trzy razy w tygodniu, pielęgniarka bywa i po dwie godziny w ciągu dnia. A psycholog telefon od rodziców dziecka chorego na raka, na którego diagnoza spadła nagle, odbiera nawet w środku nocy. Opłaca personel, auto i paliwo, żeby do rodziny z ciężko chorym dzieckiem dojechać. Kupuje sprzęt medyczny, potem go serwisuje, odkaża, wymienia części. - Powiedzmy sobie szczerze: bez ludzi dobrej woli by nas nie było. Koszta idą w setki tysięcy złotych, a NFZ dofinansowuje tylko część naszej działalności - wylicza Wojciech Glac z Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci w Krakowie
W tegoroczne święta Bożego Narodzenia krakowska "Wyborcza" postanowiła wesprzeć finansowo właśnie Małopolskie Hospicjum dla Dzieci. Do przedświątecznego dobrego uczynku zapraszamy naszych wiernych czytelników. Jak to działa? Choinka Darczyńców to świąteczna akcja "Wyborczej", w której namawiamy firmy i instytucje do kupienia oznaczonej ich logiem bombki na bożonarodzeniowym drzewku. Pieniądze z ich sprzedaży co roku przekazujemy na inny cel. Dzięki naszym darczyńcom wspomogliśmy m.in. Krakowskie Hospicjum dla Dzieci im. ks. Józefa Tischnera, Fundację Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego czy Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. W tym roku chcemy pomóc ciężko chorym dzieciom i ich rodzinom będących pod opieką Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci.
Ze środków pozyskanych z Choinki Darczyńców hospicjum zakupi mobilny ssak, który odsysa wydzielinę leżących dzieci. - To sprzęt, którego potrzebuje właściwie każdy z naszych podopiecznych. Dzięki temu, że oferujemy spręt mobilny, dziecko może wyjść z domu, pobyć na spacerze. A to mocno poprawia komfort życia i standardowe funkcjonowanie chorego dziecka - wyjaśnia Wojciech Glac. Wadą sprzętu jest jednak jego szybka eksploatacja. A jeden taki ssak to koszt ok. dwóch tysięcy złotych.
Aby pomóc podopiecznym Małopolskiego Hospicjum dla Dzieci i wziąć udział w naszej świątecznej akcji, wystarczy kupić ozdobę. Do wyboru są krakowskie bańki, a także bombki, dzwonki i gwiazdy, w które wpisujemy logo danej instytucji czy firmy. Tak ozdobione świąteczne drzewko publikujemy co tydzień w piątkowym "Magazynie Krakowskim" oraz na stronie krakow.wyborcza.pl - aż do Wigilii.
Na Wasze bombki czekamy do 19 grudnia. Darczyńców prosimy o zgłaszanie się pod adres jolanta.grzybowska@krakow.agora.pl. Dziękujemy!