Absolutnym hitem tegorocznych targów są narzędzia wykonane z czekolady. Śrubokręty, gwoździe, klucze francuskie, wiertła, piły, nożyczki, kłódki, korkociągi, obcęgi, a nawet młotek. Stoisko Czekoladowy Warsztat cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem odwiedzających targi. Nic dziwnego - takich narzędzi, a nawet Mini Coopera z czekolady, w Krakowie jeszcze nie było.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
- Kakaowiec, z którego wykonujemy narzędzia, jest sprowadzany z Wybrzeża Kości Słoniowej. Kiedy już dotrze do podwarszawskich Łomianek, skąd pochodzimy, rozpoczynamy pracę. Mielimy kakaowiec, na podstawie własnej receptury przygotowujemy czystą, deserową czekoladę, bez dodatku mleka i wlewamy ją do foremek - wyjaśnia sprzedawczyni z Czekoladowego Warsztatu.
Ceny czekoladowych narzędzi zaczynają się od 15 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Ręcznie robione kozy w barwach ukraińskich. Malutkie i nieco większe (do zakupu) oraz ogromne (na wystawie przed budką jako zachęta dla przechodniów). - Koza Dereza to bohaterka ukraińskiej bajki, która posłużyła nam za wzór naszych maskotek. Wszystkie kozy, a poza nimi też m.in. aniołki i dzwoneczki, wykonujemy ręcznie wykorzystując naturalne farbki. Na przykład brązowy odcień to zmieszane kakao i cynamon. A nasze anioły trzymają w rękach woreczki wypełnione bazylią albo miętą - zachęca właścicielka stoiska Koza Dereza.
Mniejsze maskotki kupimy za 35 zł, za te większe zapłacimy już 130 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Jeżeli ktoś zdecyduje się na zmianę oblicza tradycyjnej choinki i zamiast szklanymi bombkami będzie chciał udekorować ją inaczej, powinien odwiedzić stoisko Ceramiki Bolesławieckiej. Znajdziemy tutaj ceramiczne bombki w kształcie bałwanków, wielokształtne ozdoby, aniołki czy renifery. - Nasze bombki zostały wykonane ręcznie za pomocą dwóch technik - stempelkowej lub malowania pędzlem - mówi właścicielka stoiska.
Za najmniejsze ozdoby zapłacimy 15 zł, za większe bałwanki już 45 zł.
Szopki co roku są coraz bardziej pomysłowe. Widać to zwłaszcza podczas konkursu szopek, który od lat odbywa się w pierwszym tygodniu grudnia na krakowskim Rynku. Te najbardziej okazałe możemy tylko podziwiać, natomiast, jeśli chcemy kupić szopkę na stół wigilijny, możemy zaopatrzyć się w taką na stoisku oznaczonym numerem 20. Wśród bogatej oferty kramu z Częstochowy uwagę przyciągają malutkie szopki. Z daleka wyglądają nieco plastikowo, jednak, gdy przyjrzymy się im bliżej, okazuje się, że to delikatna ręczna robota. - Wszystkie szopki zrobiliśmy sami z papierków i folii po cukierkach - przyznaje sprzedawczyni.
Cena szopek waha się od 20 do 35 zł.
Między kolorowymi stoiskami wzrok przykuwa budka z ozdobami wykonanymi ze szkła. Wśród nich Mikołaje, bałwanki, aniołki i talerze. - Wszystkie Mikołaje są ręcznie malowane i wypalane. To nie jakieś "Made in China", ale "Made in Zgierz" - z dumą przyznaje właściciel stoiska. I dodaje: - Nasze ozdoby można myć w zmywarce.
Za najmniejsze szklane Mikołaje zapłacimy 36 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Z daleka przypominają wypolerowane kawałki drewna. Podchodząc bliżej, okazuje się, że to drewniane misy, a tuż obok nich sztućce i kosze. Jak wykonano te nietypowe naczynia? - Materiał wydłubywany jest z korzenia teczyny, czyli drewna tekowego. To drewno, z którego buduje się m.in. statki albo meble do sauny. Korzeń sprowadzamy z Azji, natomiast naczynia wykonujemy w Człuchowie (woj. pomorskie). Wyrobione, ukształtowane naczynia gotujemy w oleju, a potem polerujemy - zdradza sprzedawczyni z Pomorza.
Misy z drewna tekowego kupimy od 115 zł, z kolei pojedyncze sztućce już za 20 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Gratką dla pań, które lubią oryginalną biżuterię, będą metalowe naszyjniki. Na połączonych jedną sprzączką kilku rzemykach zawieszony jest duży metalowy, rzucający się w oczy wisior. Jak się okazuje, ręcznie wykonany. - Wisiory są wycinane ze stopu metali zwanych alpaką. Następnie są wytrawiane w kwasie, a kiedy element jest już odpowiednio przyczerniony, można na nim do woli grawerować. Ostatnim etapem jest zabezpieczenie powierzchni i lakierowanie - mówi właścicielka stoiska.
Ceny naszyjników wahają się od 50 do 90 zł.
Atmosferę nadchodzących świąt można poczuć odwiedzając stoisko pań pochodzących ze Stryszawy (k. Suchej Beskidzkiej). Ich kolorowe, ślicznie zapakowane, różnokształtne pierniki wyróżniają się na tle innych stoisk. A w dodatku są bardzo smaczne! - Jak u babci - komentuje Łukasz, jeden z degustujących wyroby. - Nasze pierniki od początku do końca są robione ręcznie. Najpierw przygotowujemy ciasto, potem sami wykrawamy odpowiednie kształty, a na końcu malujemy albo lukrujemy pierniki - opowiada sprzedawczyni.
Pojedyncze pierniki to koszt zaledwie 5 zł, natomiast za paczkę, w zależności od wielkości, zapłacimy od 15 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Mniej więcej w środku straganów, od strony Sukiennic, zlokalizowane jest stoisko z wyrobami z filcu. Zakupimy tutaj torby, torebki, portfele i kapelusze - wszystkie ozdobione haftowanym wzorem. - To nie ręczna robota, ale haft maszynowy - przyznaje sprzedawca ze stoiska We Love Folk. - Niemniej, wzory folklorystyczne na torebkach czy portfelach są zaczerpnięte od twórców ludowych z Łowicza. Z kolei "koty" czy "Chopin" to już wzory współczesne - tłumaczy.
Portfel z filcu kupimy za 65 zł, z kolei ceny torebek zaczynają się od 50 zł.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
Niebieskie, czerwone lub żółte, a przy okazji ozdobione kolorowymi wzorkami. Konie na biegunach, kozy, koty oraz inne ręcznie malowane zabawki można zakupić na stoisku, które podobnie jak Kozę Derezę, prowadzą Ukraińcy. - Wszystkie zabawki były malowane przez nas na Ukrainie. To ręczna robota - zachęca miły sprzedawca.
Za drewnianego malowanego konia na biegunach zapłacimy 35 zł.
Małe, średnie i duże - wszystkie słomiane, niektóre pomalowane na biało, inne w naturalnym odcieniu. Anioły można postawić na wigilijnym stole, przypiąć na choince albo podarować komuś, kto szczególnie ceni sobie naturalne ozdoby.
Ceny słomianych aniołów wahają się od 15 do 50 złotych.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze