Osobliwy Gość
- Język, jakiego używa Gorey, operuje oryginalnym słownictwem: to słowa nawet nie drugie, a trzecie z brzegu - mówi Michał Rusinek. - Słychać w nim fascynację zarówno kulturą brytyjską, jak i francuską. Język polski dość dobrze poddaje się takiej archaizacji, zachowując przy tym lekkość goreyowej zabawy słowem - opowiada tłumacz i dodaje, że praca nad taką książką jest czystą przyjemnością. Szczególnie dla kogoś, kto lubi się wyzwania o dużej liczbie ograniczeń formalnych. Część zabaw jest nieprzekładalna - jak na przykład anagramy. Gorey podpisywał swoje prace jako Ogdred Weary, Drew Dogyear, E.G. Deadworry, Garrod Weedy i co najmniej tuzinem innych pseudonimów. Część książek to alfabety, jak "Fatalna pigułka" - dwadzieścia sześć czterowierszy, które opisują scenki z życia handlarzy narządów, fetyszystów, wujaszków-świntuchów, sierotek i zakonnic, czy "Zupełne ZOO" prezentujące galerię nieistniejących stworzeń.
Wszystkie komentarze