Poprzyklejane gumy, niedopałki powciskane między deski, do tego bazgroły w toaletach i nieczynna winda dla osób niepełnosprawnych, bo... ktoś wykręcił śrubkę. To tylko część "zakrzówkowej codzienności" zaprezentowanej przez Zarząd Zieleni Miejskiej.
Ani "krakowskie Malediwy", ani "podwawelskie Seszele" - to jest po prostu Zakrzówek. Z pływającymi basenami, pomostami, ścieżkami biegowymi. Czy podoba się mieszkańcom?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.