Na stacji byli gestapowcy z psami, ale pan Leszczyński trzymał mnie mocno za rękę. Miał wąsy, na głowie kapelusz i wyglądał bardzo oficjalnie - wspomina Elżbieta Bellak. Jej życie jest gotową historią na scenariusz hollywoodzkiego filmu, na szczęście z dobrym zakończeniem. Zresztą, gdyby nie wojna pani Elżbieta, a wtedy - Ariana Spiegel, najpewniej zostałaby aktorką.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.