Przez dwa miesiące szkoła wiedziała, że Alex mógł zostać wykorzystany seksualnie, ale - jak twierdzą rodzice - niczego w tej sprawie nie zrobiła. Dyrektorka podstawówki skierowała wniosek do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji chłopca dopiero wtedy, gdy ten zmienił szkołę, a jej działaniom zaczęła przyglądać się prokuratura.
Najmłodszy uczestnik miał zaledwie 13 lat, najstarszy - 17. Znaleziono przy nich butle z gazem pieprzowym, pałki teleskopowe i maczetę. Uciekając przed policją, zgubili buty.
Najmłodsza osoba z dziewięcioosobowej grupy zatrzymanych miała zaledwie 14 lat. Nastolatki najpierw zakłócały porządek na jednej z nowohuckich ulic, potem wsiadły do tramwaju, rozrzucając tam pojemniki z gazem pieprzowym, petardy i maczetę.
Pięcioletnie dziecko wzięło krzesło i wyszło z nim na balkon, gdzie wołało mamę. Pozostawionego bez opieki pięciolatka zauważył sąsiad.
Sąd rodzinny w zamyśle ma stać na straży praw dziecka, bronić jego interesów, być po jego stronie. Tymczasem działa odwrotnie i broni interesów rodzica. Dziecko zdaje się kompletnie niezauważane - rozmowa z Jolantą Zmarzlik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
- Ograniczanie wolności wypowiedzi i swobody debaty publicznej w obawie przed głoszeniem niepożądanych poglądów to tzw. "efekt mrożący" przyjmowanych rezolucji anty-LGBT - wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich.
Sąd Rodzinny w Suchej Beskidzkiej zajmuje się sprawą nastolatka, który w walentynki umieścił na zamkniętej grupie facebookowej herb rodzinnej gminy Jordanów i wpisał je w tęczowe tło. Chłopiec może odpowiedzieć także za napisane zdanie "precz z narodowcami", które uznano za znieważanie grupy ludności i publiczne nawoływanie do nienawiści.
- Chęć zaimponowania kolegom mógł przypłacić życiem - tak policja komentuje zachowanie 14-latka z Krościenka nad Dunajcem, który założył się, że zrobi sobie zdjęcie na górze łuku mostu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.