Szpital im. Jana Pawła II postanowił o ponad połowę zmniejszyć liczbę łóżek na oddziale neurologii dziecięcej i zmienić go miejscami z małym oddziałem, na który trafiali dorośli z chorobami płuc i po przeszczepach. Powód? COVID-19 i zbyt duża liczba osób, które trafiają do szpitala z powikłaniami po koronawirusie.
Niewydolność serca, zajęte nerki i wątroba, a nawet objawy psychiatryczne - tak przebiega zespół pocovidowy u dzieci. W Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu na intensywnej terapii leży kilkanaścioro małych pacjentów. - Trzeba bić na alarm - ostrzega prof. Przemko Kwinta.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.