Placówkę prowadziła fundacja św. Scholastyki. Kiedy ujawniono nieprawidłowości w opiece nad dziećmi, miejsce zamknięto, a dzieci rozdzielono. - Z jednej strony system robi wszystko, by uważać placówki opiekuńczo-wychowawcze za dom, a drugiej okazuje się, że są to tak naprawdę wieczne kolonie - komentuje Anna Krawczak, członkini Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej.
Kontrola miała wykazać, że dzieci nie mają stałego dostępu do jedzenia, żyły w bałaganie, spały w nieobleczonej pościeli, na której leżały resztki starej żywności. A ich wychowawcy używali niecenzuralnych słów, raz pocięli piłkę do gry. Co z tymi wnioskami zrobił Urząd Miasta Krakowa? Zgodził się, by fundacja przestała prowadzić placówkę opiekuńczo-wychowawczą i zamierza rozdzielić mieszkające tam dzieci.
Najmłodsze ma 11 lat, najstarsze - 17. Od kilku lat mieszkają i wychowują się razem w placówce opiekuńczo-wychowawczej na Woli Justowskiej. Ta w styczniu ma zostać zamknięta, a dzieci - rozdzielone do kilku różnych placówek. "Czujemy się zlekceważeni, gdyż nie mieliśmy szansy zabrać głosu w kwestii naszego domu" - piszą w liście.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.