"Szpital to nie kościół. Lekarz to nie ksiądz" - pod takim hasłem w środę 1 marca pod szpitalem przy Siemiradzkiego w Krakowie odbędzie się protest przeciwko nadaniu oddziałowi noworodków imienia Wandy Półtawskiej.
Wanda Półtawska jest jak zaklęcie, które otwiera drogę nie tylko do zamkniętych na głucho pałaców biskupich, ale też może ułatwić zawsze trudne pielgrzymki po korytarzach NFZ.
Szpital na Siemiradzkiego otwiera nowy oddział noworodkowy i nadaje mu imię Wandy Półtawskiej. Wcześniej dyrektor i część lekarzy ginekologów z tej placówki podpisali deklarację wiary, w której sprzeciwili się in vitro, antykoncepcji i aborcji.
Farmaceutka odmówiła sprzedaży antykoncepcji awaryjnej twierdząc, że zagraża ona nienarodzonemu dziecku. Nie przeszło jej przez myśl, że kobiecie np. nie wolno zajść w ciążę z powodu przewlekłej choroby. Zastanawiam się, dlaczego sumienie farmaceuty nie odzywa się, gdy przy kasie staje człowiek, którego nie stać na leki.
Farmaceutka powołała się na klauzulę sumienia i odmówiła sprzedaży tabletki Ellaone. Okręgowy Sąd Aptekarski ukarał ją naganą, ale w sprawę włączyło się Ordo Iuris. Jak zakończy się ta sprawa?
- Kobiety o różnych poglądach mają te same bolesne doświadczenia. Cierpią, a rząd jeszcze utrudnia im życie. Stąd ta skala protestów - mówi Lana Dadu, aktywistka i feministka, od 2016 r. działaczka Krakowskiego Strajku Kobiet.
Od kandydata na prezydenta i jego żony dziennikarze mają prawo oczekiwać zdania na temat polityki międzynarodowej, suszy, aborcji, pigułki "dzień po", przekopu Mierzei Wiślanej i par jednopłciowych. Słowem - kandydaci na pierwszą parę mają obowiązek wszechstronnie orientować się w sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej kraju. Zamiast tego Szymon Hołownia obraża się i przewraca oczami.
Kilkanaście organizacji feministycznych podpisało się pod protestem skierowanym do ministra zdrowia. Krytykują w nim ginekologów, którzy odmawiają kobietom bezpłatnej wymiany wkładek antykoncepcyjnych, choć to świadczenie gwarantowane.
Copyright © Agora SA