Powinien uczyć też, jak być człowiekiem. A to przychodzi z czasem - najpierw nauczyciel sam powinien wiedzieć, kim jest, ustalić hierarchię wartości. Rozmowa z Małgorzatą Niemczyńską, emerytowaną nauczycielką języka polskiego, publicystką, autorką podręczników, opracowań naukowych, dwóch kryminałów i tomu wspomnień.
Oni przygotowywali do życia po maturze, do walczenia o siebie, zwłaszcza kiedy panowały bezrobocie, inflacja, wszystkodostępność w sklepach, a pieniędzy nie było - moi nauczyciele.
Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, kogo spotkałam w szkole. Jako dziewczyna ze skromnego domu poszłam po prostu do liceum, choć wychowawca z podstawówki mówił: "Idź ty lepiej, Gabryśka, do zawodówki, matce pomożesz". Poszłam do kęckiego liceum, bo blisko, bo mama powiedziała jednak inaczej: "Niczego ci dać nie mogę, dlatego ucz się. To najważniejsze".
Kiedy chodziłam do podstawówki, szał popularności przeżywały zeszyty Pele-mele lub Złote myśli. W te niby pamiętniki, którymi wymieniali się uczniowie, obok pytań o aktualną sympatię, ulubionego aktora i ulubiony kolor było też pytanie o ulubionego nauczyciela. W 84 r. większość dzieciaków ze Szkoły Podstawowej nr 21 w Krakowie wpisała w tę rubrykę jedno nazwisko: Tadeusz Maranda.
Stanisław i Józef - dzięki nim Antoni jest dziś tym kim jest. Nie żeby wybierali mu zawód albo tłumaczyli zawiłości historii, czytali przed snem książki. Dziadek (Stanisław Płaneta) nauczył wnuczka uważności na świat, doceniania krajobrazu, dbania o niego; tata (Józef Bartosz) przekazał synowi, że człowiek nie żyje dla siebie, że jest coś więcej w byciu człowiekiem. Czyli można powiedzieć, że uczyli go społecznictwa.
Po powrocie z Łubianki dziadek nigdy już nie założył krawata. Dlaczego? Cokolwiek na szyi mogło mu przypominać, przez co przeszedł.
Powtarzał: "Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Jak długo posługujemy się piękną polszczyzną - jesteśmy. I jest niepodległa Polska".
Rozumiał patriotyzm tak: przeżyłem, więc wracam do Polski, zakładam rodzinę, dbam o nią, pracuję uczciwie, buduję kraj, który będzie dla wszystkich. Rozmowa z Michałem Niezabitowskim, dyrektorem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.
Oni łączą nas z tym najlepszym ze światów, którego dziś nie można już dotknąć. Chociaż... Jest w naszej rodzinie pewna szafa...
Ciocia uczyła w wiejskiej szkole, dziadek nigdy nie wziął pieniędzy od najbiedniejszych, których bronił w sądach. A jeszcze przyjaciel, który pomagał. Napiszmy o nich. Są nieznanymi bohaterami naszej wolności.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.