Paweł Dziubasik, członek zarządu hotelu Bania w Białce Tatrzańskiej, winnym śmierci dwóch osób - zdecydował zakopiański sąd. Rok temu przy hotelu, którym zarządzał, silny wiatr przewrócił drewnianą bramę na przechodniów. Na miejscu zginęła 70-letnia kobieta, poważnie ranny został jej 9-letni wnuczek. Chłopczyk zmarł kilka dni później.
We wtorek rozpocznie się proces przeciwko Pawłowi D. Zakopiańska prokuratura oskarża członka zarządu hotelu Bania o nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch osób.
Zakopiańska prokuratura sformułowała akt oskarżenia przeciwko Piotrowi D. Członek zarządu hotelu Bania odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch osób. Kwestia odpowiedzialności za nielegalnie postawienie drewnianej wiaty nie zostanie wyegzekwowana sądownie. Sprawa, zdaniem prokuratury, uległa przedawnieniu.
Za dwa tygodnie zakopiańska prokuratura sformułuje akt oskarżenia przeciwko Piotrowi D. Jest podejrzany o nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch osób, bo drewniana brama, która spadła na przechodniów, nie była utrzymana w odpowiednim stanie. Grozi za to pięć lat więzienia.
Nawet pięć lat więzienia grozi członkowi zarządu kompleksu hotelowego Bania w Białce Tatrzańskiej, któremu postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch osób. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Minęło 99 dni od tragedii w Białce Tatrzańskiej. Zakopiańska prokuratura, która prowadzi sprawę sprawdza, czy kluczowi podejrzani: wykonawca bramy, właściciel terenu, na którym stała konstrukcja i zarządca kompleksu hotelowego, którego reklama wisiała na bramie nie naruszyli przepisów prawa budowlanego. Zarzuty zostaną postawione w przyszłym tygodniu.
Nowy tydzień, nowi świadkowie - tak w skrócie można podsumować działanie zakopiańskiej prokuratury. Po prawie trzech miesiącach od tragedii w Białce Tatrzańskiej na przesłuchanie zaproszono kolejne dwie osoby. Tym razem będą to ci, którzy ingerowali w proces budowy i przebudowy wadliwej bramy.
Zakopiańskiej prokuraturze wciąż nie udało się ustalić, kto powinien ponieść odpowiedzialność za śmierć dwójki osób, których przygniotła drewniana brama. Na przesłuchanie wezwano kolejne osoby, które mogą mieć związek ze sprawą.
Po ponad dwóch miesiącach od wypadku w Białce Tatrzańskiej prokuraturze udało się zebrać materiał dowodowy. Na kolejne przesłuchanie wezwano pracownika hotelu Bania, prezesa zarządu spółki i wykonawcę bramy, która zawaliła się, zabijając 7-latka i jego babcię.
Wciąż nie wiadomo, czy ktoś usłyszy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch osób w Białce Tatrzańskiej. Do prokuratury nadal nie wpłynęły opinie biegłych. Jak udało się ustalić "Wyborczej", nagranie z kamery, która miała zarejestrować przebieg wypadku, nie jest kompletne.
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem w przyszłym tygodniu zdecyduje, czy ktoś usłyszy zarzuty w sprawie nieumyślnego spowodowania zabójstwa dwóch osób w Białce Tatrzańskiej. Śledczy dysponują nagraniem, na którym prawdopodobnie widać przebieg zdarzenia.
Brama, która tydzień temu w Białce Tatrzańskiej przewróciła się na ludzi, była najprawdopodobniej wadliwie skonstruowana. Na miejscu zginęła 70-letnia kobieta, jej wnuczek zmarł w piątek w szpitalu. Wciąż trwa ustalanie, kto był odpowiedzialny za jej postawienie.
Chłopiec w poniedziałek został przetransportowany śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w krakowskim Prokocimiu. Był w bardzo ciężkim stanie.
- Rozmawiałem z Pawłem Dziubasikiem, prezesem spółki zarządzającej hotelem Bania, i ten zapewnia, że nie budował bramy ani nie zna osoby, która ją postawiła - mówi "Wyborczej" Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem. W poniedziałek brama przewróciła się i zabiła kobietę oraz raniła jej wnuka.
Nie wiadomo, kto postawił bramę w Białce Tatrzańskiej, która runęła na ludzi - informuje RMF FM. Pod masywną konstrukcją zginęła 70-letnia kobieta, o życie jej wnuczka wciąż walczą lekarze w Krakowie.
Zakopiańska prokuratura wszczęła śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci po wypadku, do jakiego doszło w poniedziałek w Białce Tatrzańskiej. Silny wiatr przewrócił wówczas dużą drewnianą bramę. 9-letni chłopczyk trafił do szpitala, jego babcia zmarła.
9-letni chłopczyk, na którego przewróciła się w poniedziałek drewniana brama, jest w bardzo ciężkim stanie - informuje rzecznik Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, do którego został przetransportowany chłopiec. Babcia chłopca zmarła.
W Białce Tatrzańskiej silny wiatr przewrócił dużą drewnianą bramę na przechodniów. Na miejscu reanimowano dwie osoby: 67-letnią kobietę i 9-letnie dziecko. Niestety, kobieta zmarła.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.