Robert J., podejrzany o zabójstwo przed 19 laty krakowskiej studentki, poskarżył się na szykany w areszcie. Efekt? Dostał w prokuraturze zarzuty za fałszywe oskarżenie strażników więziennych.
– Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, by ktoś, kto korzysta ze swojego prawa do obrony, dostał za to prokuratorskie zarzuty – nie kryje zdziwienia mecenas Łukasz Chojniak, obrońca Roberta J.
Robert J. od roku przebywa w areszcie. Jest podejrzany o najokrutniejszą zbrodnię ostatnich lat w Krakowie – zabójstwo przed 19 laty studentki UJ Katarzyny Z. Z młodej kobiety zdjęto skórę, którą potem wyłowiono z Wisły. Z rzeki wydobyto też niektóre fragmenty ciała.
Skarżył się na szykany i werbalną przemoc
Wszystkie komentarze
a Polsce dwudzietolecia międzywojennego były przestępstwa urzędnicze, za których popełnienie urzędnik mógł dostać nawet czapę.
W aparat nieuzasadnionej represji.
Może w przyszłości komuś z komentujących w obronie tego dżentelmena trafi się fart i straci najbliższą osobę w podobny sposób.
Służby będą się starały rozwiązać zagadkę a internauci będą komentować w taki właśnie sposób...
Na razie zdaje się niespecjalnie są dowody przeciwko temu dżentelmenowi, mimo, że od roku siedzi w areszcie wydobywczym.
ten kij ma dwa końce:
może komuś z komentujących np: "bezprzebaczenia" trafi się tak że go aresztują panowie "tee bee a bo co nam zrobisz". I będą maltretować. A w odpowiedzi na skargi szanowny "bezprzebaczenia" zostanie oskarżony o czynną napaść, naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariusza. A rzecznik prasowy zapowie, że "będzie walczył o dobre imię służb".
A co ma wspólnego dowiedzenie mu winy z represjami za doniesienie o złym traktowaniu?